szenefe
16-11-13, 13:54
Witam wszystkich.
Mam problem z moją Hanią. Od ponad miesiąca stała pod blokiem i nie była nawet przepalana. Niestety przy próbie odpalenia zadławiło ją i tyle. Stwierdziłem problem z akumulatorem, który jest dosyć słaby. Prostownikiem go naładowałem i przy próbie odpalenia dalej dławienie... Po którymś kręceniu (wszystkie kręcenia krótkotrwałe, żeby rozrusznika nie zatrzeć) zaskoczył, ale pisk z paska/alternatora był nieznośnie głośny. Tutaj uwaga - od jakiegoś czasu przy większej wilgoci powietrza/deszczu pasek bardzo piszczał przy odpaleniu samochodu, ale po chwili pisk znikał. Wracając do problemu po parunastu sekundach pisku zauważyłem dym spod maski. Silnik wyłączyłem, sprawdziłem - dym z okolic koła pasowego przy alternatorze i "bulgoczący" pasek klinowy (przytopił się). Dałem mu chwilę odpocząć i znowu próbowałem odpalić, ale już nie wystartował (znowu się dławił).
Z tego co zdążyłem wyczytać to może to być łożysko alternatora, albo zbyt mocno naciągnięty pasek. Pytanie jest czy ten miesiąc bezruchu się mógł przyczynić do tej usterki?
Kolejne pytanie jak dostać się do alternatora nie mając kanału? Da się w ogóle? Niestety nie jestem mechanikiem samoukiem i mogę tylko polegać na Was.
Jak żyć? Panowie, jak żyć bez Hani :)
Co o tym myślicie i jak mogę niskim kosztem przywrócić Hani życie?
Mam problem z moją Hanią. Od ponad miesiąca stała pod blokiem i nie była nawet przepalana. Niestety przy próbie odpalenia zadławiło ją i tyle. Stwierdziłem problem z akumulatorem, który jest dosyć słaby. Prostownikiem go naładowałem i przy próbie odpalenia dalej dławienie... Po którymś kręceniu (wszystkie kręcenia krótkotrwałe, żeby rozrusznika nie zatrzeć) zaskoczył, ale pisk z paska/alternatora był nieznośnie głośny. Tutaj uwaga - od jakiegoś czasu przy większej wilgoci powietrza/deszczu pasek bardzo piszczał przy odpaleniu samochodu, ale po chwili pisk znikał. Wracając do problemu po parunastu sekundach pisku zauważyłem dym spod maski. Silnik wyłączyłem, sprawdziłem - dym z okolic koła pasowego przy alternatorze i "bulgoczący" pasek klinowy (przytopił się). Dałem mu chwilę odpocząć i znowu próbowałem odpalić, ale już nie wystartował (znowu się dławił).
Z tego co zdążyłem wyczytać to może to być łożysko alternatora, albo zbyt mocno naciągnięty pasek. Pytanie jest czy ten miesiąc bezruchu się mógł przyczynić do tej usterki?
Kolejne pytanie jak dostać się do alternatora nie mając kanału? Da się w ogóle? Niestety nie jestem mechanikiem samoukiem i mogę tylko polegać na Was.
Jak żyć? Panowie, jak żyć bez Hani :)
Co o tym myślicie i jak mogę niskim kosztem przywrócić Hani życie?