Koledzy, pomóżcie, bo ręce opadają.
Naprawą hamulców miałem zająć się sam, ale z braku czasu oddałem auto do mechaniora, i coś poszło nie tak. Chyba za dużo rzeczy na raz było wymieniane, a mianowicie:
1/ cylinderki w bębnach (Delphi LW39034 i LW39035)
2/ szczęki hamulcowe TRW GS6246, bębny zostały bo nie mają rantów,
3/ płyn hamulcowy.

Objaw jest taki, że tył hamuje beznadziejnie. Gorzej niż na starych szczękach startych do zera.
Pojechałem autem na rolki na stacje diagnostyczną, gdzie powiedzieli mi, że ręczny jako tako by przeszedł, ale juz zasadniczy hamulec nie osiąga nawet minimum siły hamowania. Chociaż ten ręczny i tak pozostawia wiele do życzenia (nie zablokuje kół podczas jazdy).
Dźwignia ręcznego też wysoko do góry podchodzi co sugeruje, że okładziny są daleko odsunięte od bębnów.

Podejrzewałem samoregulator. Ściągnąłem koło, bęben i bez niego wciskając pedał hamulca pięknie się rozpycha i ustawia, a już z bębnem chyba niebardzo.
Zapowietrzenie układu? to chyba i przód by nie hamował, bo obwody idą na krzyż.

Zastanawia mnie jeszcze jedna kwestia, czy mechanior nie pomylił cylinderków i lewej strony nie założył na prawą, a prawego na lewą stronę. Wówczas tam, gdzie powinien wchodzić przewód hamulcowy teraz byłby wkręcony odpowietrznik. Ma to znaczenie? Te otwory na przewód i odpowietrznik wyglądają identycznie, ale może to jest przyczyną? w zasadzie producent określa lewą i prawą stronę.

Mechaniior rozkłada ręce, a ja mam niehamujące auto.

Pomóżcie, może Wy z doświadczenia macie jakieś pomysły?