Kamilu...
W wersji TLDR: silnik miał kompletną generalkę góry i dołu, ze szlifem, nadwymiarem i nowymi tłokami. Wszystkie czynności serwisowe oprócz czyszczenia filtra stożkowego i późniejszego montażu kolektora wydechowego i dolotu, robił mechanik. Nie chciałem pozornych oszczędności. Jeśli chcesz szczegółów, zaparz herbatę i zapraszam poniżej


Ciężko będzie mi przekazać kontekst całej sprawy, ale w skrócie mówiąc:
Silnik był wyremontowany na słupku mechanika - generalka głowicy, szlif w nadwymiar cylindrów, nowe tłoki z B16, panewki, uszczelniacze, rozrząd, termostaty, etc. etc.. Jednym słowem, nie miało być szaleństw z mocą, ale chciałem mieć "nowy" silnik z poborem oleju max 1l między wymianami. Oczywiście wszystko wyregulowane i ustawione jak Pan Bóg i Soichiro Honda przykazał. Zresztą mechanik ten to osoba naprawdę znana i ceniona w środowisku, a składał już o wiele bardziej zdłubane motory.

Chciałem uniknąć sytuacji z poprzedniego słupka B18C4 (rzekomo wyremontowanego), ktory zakupiłem od gościa z naszego forum z końca Polski (i też nie był to "ogórek" z zerową ilością postów). Silnik ten jednak niestety brał olej. Wstawiłem więc auto do SSG, gdzie silnik był badany pod każdym kątem możliwym bez otwierania (szczelność, kompresja, AFR, i cała reszta). Nie byli w stanie znaleźć przyczyny bez otwierania słupka. Cena remontu u nich zabiła mnie wtedy, więc szukałem innych tunerów i dozbierałem kasy w międzyczasie. Jw. nie chciałem pluć sobie w brodę, że przez moją pozorną oszczędność kolejny silnik pójdzie do kosza.

I teraz wracamy do aktualnego mechanika. Silnik złożony, później docieranie z uwagą godną golenia jaj brzytwą. Wszystko miało być książkowe. Później strojenie i tam podobno też nie było zbytnio niczego mocno niepokojącego.
Silnik miał moc, pracował równo, stuku nie było. Jedyne co zwracało moja uwagę to okazjonalne lekkie strzały z wydechu przy schodzeniu z obrotów - oczywiście od razu info do mechanika.

Po przejechaniu pierwszych 1000-2000 kilometrów zaczęły być widoczne ubytki oleju przy normalnej jeździe z okazjonalnym zapięciem VTECa. Oczywiście, że było to zgłaszane od razu mechanikowi. Wstawiałem auto kilkukrotnie i było ono dostępne dla mechanika w sposób totalnie dowolny. Chyba największe podejrzenie mechanika padło wtedy na układ odmy i zasysanie przez nią oleju. Kilometry i czas leciał, aż w końcu po niecałym półroczu pojawił się fuckup, bo auto zgasło na mieście w trakcie jazdy bez żadnego ostrzeżenia. Oczywiście - info do mechanika. Następnego dnia udało się je odpalić z trudnościami i silnik pracował z przerwami na 3 garach. W takim stanie przejechał kilka(naście) kilometrów. Dalej po zaciągnięciu auta do mechanika (już na holu), wyszło że wtrysk leje jak pojeb*any. Winna okazała się wiązka. Została ona ogarnięta przez osobę, która się na tym zna, pod okiem (a jakże) mechanika.

Silnik palił coraz więcej oleju i zaczął kopcić. W międzyczasie wpadł właśnie kolektor i liczony dolot. Zaraz później auto trafiło znowu na warsztat i mechanik podjął decyzję, że głowica bedzie remontowana, wpadną nowe pierścienie (mechanik pytał zresztą czy w ogóle chcę nowe), wjedzie nowa mapa w kompie i powinien być już spokój z olejem (do litra między wymianami max). No i już przy docieraniu wyszło, że kopci dokładnie tak jak wcześniej...

Dochodzimy do dnia dzisiejszego gdzie po wielu miesiącach czekania na termin, auto znowu trafiło do mechanika i czekam na rozwój wydarzeń.

Uwierz mi Kamil (lub nie ). Po tylu złotówkach utopionych w kwestię silnika w tym aucie, ciężko się nie wk*rwić, zwłaszcza że specjalnie chciałem by remont robiła bardzo ogarnięta osoba. Chyba ostatnie co można o mnie powiedzieć to to, że oszczędzam kasę na samochodach Gdyby zależało mi na wojnie z osobą, która robi ten silnik to zrobiłbym to dawno, ale chcę dać po prostu ostatnią szansę. Żeby Ci uzmysłowić, samochód ten zrobił może z 3000-4000 km w ciągu dwóch lat, gdzie w zeszłym roku może z 1000 na docieraniu.

Kurtyna...