Witam,
pokrótce postaram się opisać sytuację jaka miała miejsce ostatnimi czasy w Civicu MB4 D16B2,którego odsprzedałem ojcu.
Do rzeczy o auto naprawdę dbałem, wpompowałem kupę pieniędzy, wszystko wymieniane na czas, każdy niepokojący dźwięk z silnika,czy zawieszenia kończył się warsztatem,bo przecież lepiej zapobiegać niż leczyć. Auto odsprzedałem ojcu, głównym powodem był mój wyjazd za granicę,a przecież szkoda oddawać zadbany i doinwestowany egzemplarz za grosze i robić komuś prezent,więc auto zostało w rodzinie.
Do rzeczy jakieś 2 tygodnie wstecz, po przejechaniu trasy Warszawa-Białystok, praktycznie na końcu trasy nastąpiło tępe uderzenie z okolic silnika. Gdybym to ja był kierowcą niezwłocznie bym się zatrzymał i sprawdził co mogło być przyczyną. Na nieszczęście kierowcą był ojciec,który olał temat i jechał dalej. Po zaparkowaniu przed domem okazało się,że "wypadł" przewód zapłonowy na 3 cylindrze licząc od rozrządu. Gdyby od razu zostało to zauważone,a przewód z powrotem wsadzony na swoje miejsce nic by mu nie było. Niestety przewód leżał na pokrywie zaworów jeszcze przez kilkanaście kilometrów i niestety uległ stopieniu i nie nadawał się do dalszego użytku. Od początku powinno wzbudzić to zaniepokojenie mojego ojca i powinien skonsultować to z mechanikiem. Niestety ojciec kupił nowe przewody i jeździł dalej. Problem notorycznie się powtarzał,a jedyną reakcją było wtykanie przewodu na swoje właściwe miejsce. 2 dni temu podczas ruszania nastąpiła tragedia. Przewód wraz ze świecą został wyrzucony z takim impetem,że wgniótł maskę i prawie zrobił w niej dziurę. Oczywiście gwint został również uszkodzony. Diagnoza zakładu znajdującego się po sąsiedzku - nowa głowica oraz koszty rzędu 1200zł.
Tu 2 pytania:
-jaka mogła być przyczyna wypadania przewodu? cewka? przestawiony rozrząd? wtryski?
-ostatnie pytanie dotyczy opłacalności inwestycji ponad tysiąca złotych w auto warte 3-4...
Pozdrawiam