Problemem jest to, ze w procesie likwidacji szkody wszyscy chca wszystkich wydymać Ubezpieczyciel poszkodowanego, mowiac, ze to sie zrobi za przysłowiową "stówkę" w szopie u Kazika, na zamiennikach, malując wałkiem i pędzlem. A poszkodowanym się świecą $$ w oczach, bo można zrobić po taniości i zachować kasę w kieszeni. A prawda jest jak zwykle pośrodku