teg
06-04-09, 20:40
Historia długa, ale chyba warto przeczytać.
Otóż problem po kupnie był taki - na rozgrzanym silniku, przy ostrym skręcie, głównie w lewo, słychać było buczenie, podobnie jak może buczeć łożysko w kole, tyle że tutaj zanikało po wciśnieciu sprzęgła. W prawo też się zdarzało...Diagnoza w ASO - łożysko/łożyska mechanizmu różnicwoego w skrzyni. Moja decyzja - kupuję używaną skrzynię. Trafiła się "super sztuka" z anglika, właściciel był jej pewien, bo podbno wczesniej jeździł tym samochodem, tak pewien, że zgodził się w razie czegoś ponieść koszty przekładki skrzyni... I poniósł. Okazała się być gorsza niż moja, słychać było łożysko po puszczeniu sprzęgła, terkotała, biegi wchodziły ciężko... ALE WYCIA PRZY SKRĘCANIU NIE BYŁO. Mając jednak na razie na czym jeździć, oddałem moją za ten czas do warsztatu. Wybrałem polecany warsztat w Bydgoszczy, a który - przemilczę, bo nie chcę antyreklamy robić, nic to nie zmieni. Po dłuższym czasie skrzynię naparawiono - wymieniono łożyska mechanizmu różnicowego (wcześniej mnie zawołano, bo zdaniem mechaników łożyska były ok - razem ze znajomym mechanikiem stiwerdziliśmy, że nawet mając łożysko w ręce nie można tego stwierdzić, wiem to z doświadczenia). Sprzwdzono czy mechanizm jest ok (na tyle, na ile się da to sprawdzić...). Po wymianie łożysk i przekładce byłem bardzo zadowolony, nic nie buczało, panowie wyjeździli ponad 20km testując (tak wskazywał licznik, odebrałem rozgrzane auto). Super, cisza, biegi wchodzą lepiej, nic nie wyje na zakrętach - czyli diagnoza była słuszna. Moje zadowolenie trwało 3,5 km, po tym dystansie, na 1 biegu, oimijając dziurę na mokrej nawierzchni, mało człowieka nie rozjechałem bo skrzynia... stanęła, blokując koła i powodując poślizg. Telefon do warsztatu, konsternacja, zdzwienie, odholowanie spowrotem i kilka dni oczekiwania aż panowie naprawią na swój koszt. Auto odbieram, jadąc z dziewczyną (świadek) wszystko było ok, nic nie buczało przy skrętach po rozgrzaniu, ale po 1km wróciłem do warsztatu, bo... prędkosciomierz nie działał. Dizagnoza po 20 minutach - czujnik w skrzyni. No i oczekiwanie do dziś... Znów odbieram auto, wszystko fajnie, póki auto się nie rozgrzało. Znów buczenie przy skręcaniu! Tym razem i w prawo i w lewo i to mocniej! Remont kosztował mnie 940zł i kilka tygodni... Dzwonię znów do właściela warsztatu. Pytam, jaki zalali olej - otóż to co akurat mieli pod ręką, czyli 75W90, pomimo że ustalaliśmy, że bedzie zalana MTF Hondy (maił być zlany mający kilka dni nowy z używanej skrzyni, albo kupiony nowy).
No i teraz to ja nie wiem co robić. Jutro mam tam jechać, chcą sprawdzić, czy to oby nie wina czego innego niż skrzyni - ale to nie możliwe, bo z inną skrzynią tego nie było, na tej innej zrobiłem kilkaset km. Zastanawiam się, czy ma sens zrobić tak: wymienić ten olej na oryginalny MTF i dopiero jeśli to nie pomoże, żądać od nich ponownego naprawienia skrzyni? Nie wiem co robić dalej...
Otóż problem po kupnie był taki - na rozgrzanym silniku, przy ostrym skręcie, głównie w lewo, słychać było buczenie, podobnie jak może buczeć łożysko w kole, tyle że tutaj zanikało po wciśnieciu sprzęgła. W prawo też się zdarzało...Diagnoza w ASO - łożysko/łożyska mechanizmu różnicwoego w skrzyni. Moja decyzja - kupuję używaną skrzynię. Trafiła się "super sztuka" z anglika, właściciel był jej pewien, bo podbno wczesniej jeździł tym samochodem, tak pewien, że zgodził się w razie czegoś ponieść koszty przekładki skrzyni... I poniósł. Okazała się być gorsza niż moja, słychać było łożysko po puszczeniu sprzęgła, terkotała, biegi wchodziły ciężko... ALE WYCIA PRZY SKRĘCANIU NIE BYŁO. Mając jednak na razie na czym jeździć, oddałem moją za ten czas do warsztatu. Wybrałem polecany warsztat w Bydgoszczy, a który - przemilczę, bo nie chcę antyreklamy robić, nic to nie zmieni. Po dłuższym czasie skrzynię naparawiono - wymieniono łożyska mechanizmu różnicowego (wcześniej mnie zawołano, bo zdaniem mechaników łożyska były ok - razem ze znajomym mechanikiem stiwerdziliśmy, że nawet mając łożysko w ręce nie można tego stwierdzić, wiem to z doświadczenia). Sprzwdzono czy mechanizm jest ok (na tyle, na ile się da to sprawdzić...). Po wymianie łożysk i przekładce byłem bardzo zadowolony, nic nie buczało, panowie wyjeździli ponad 20km testując (tak wskazywał licznik, odebrałem rozgrzane auto). Super, cisza, biegi wchodzą lepiej, nic nie wyje na zakrętach - czyli diagnoza była słuszna. Moje zadowolenie trwało 3,5 km, po tym dystansie, na 1 biegu, oimijając dziurę na mokrej nawierzchni, mało człowieka nie rozjechałem bo skrzynia... stanęła, blokując koła i powodując poślizg. Telefon do warsztatu, konsternacja, zdzwienie, odholowanie spowrotem i kilka dni oczekiwania aż panowie naprawią na swój koszt. Auto odbieram, jadąc z dziewczyną (świadek) wszystko było ok, nic nie buczało przy skrętach po rozgrzaniu, ale po 1km wróciłem do warsztatu, bo... prędkosciomierz nie działał. Dizagnoza po 20 minutach - czujnik w skrzyni. No i oczekiwanie do dziś... Znów odbieram auto, wszystko fajnie, póki auto się nie rozgrzało. Znów buczenie przy skręcaniu! Tym razem i w prawo i w lewo i to mocniej! Remont kosztował mnie 940zł i kilka tygodni... Dzwonię znów do właściela warsztatu. Pytam, jaki zalali olej - otóż to co akurat mieli pod ręką, czyli 75W90, pomimo że ustalaliśmy, że bedzie zalana MTF Hondy (maił być zlany mający kilka dni nowy z używanej skrzyni, albo kupiony nowy).
No i teraz to ja nie wiem co robić. Jutro mam tam jechać, chcą sprawdzić, czy to oby nie wina czego innego niż skrzyni - ale to nie możliwe, bo z inną skrzynią tego nie było, na tej innej zrobiłem kilkaset km. Zastanawiam się, czy ma sens zrobić tak: wymienić ten olej na oryginalny MTF i dopiero jeśli to nie pomoże, żądać od nich ponownego naprawienia skrzyni? Nie wiem co robić dalej...