M-kwadrat
16-02-09, 13:48
Witam,
mam problem z licznikami kilometrów (przebiegu). Już drugi raz zdarzyło mi się, że oba liczniki (ogólny i dzienny) się zatrzymały. Prędkościomierz działa ale kilometrów nie przybywa.
Poprzednio było to jakoś w październiku po dłuższej trasie Poznań - Wisła ale też jeżdżeniu na miejscu jak wracałem to w którymś momencie zauważyłem, że nie działają. Wczoraj po podobnej trasie Poznań - Szczyrk i trzech dniach postoju znowu wracając widzę, że stoją. Próbowałem zerować licznik dzienny ale wtedy po prostu stoi na 0,0 km. Wieczorem po powrocie tankowałem, tak dla sprawdzenia kolejny raz wcisnąłem przycisk kasowania, dojechałem do domu i nic a dzisiaj rano widzę, że zaczęło się kręcić. Trochę to irytujące bo raz, że lubię jednak jak wszystko działa a dwa, że licznik dzienny pomaga mi estymować kiedy trzeba będzie tankować.
Ma ktoś jakiś pomysł co może być nie tak?
W styczniu byłem na przeglądzie u mechanika ale nie wiedziałem jak mam mu kazać naprawić coś co działa...
No chyba, że to jakiś urok związany z przejazdem przez Bielsko-Białą ;)
mam problem z licznikami kilometrów (przebiegu). Już drugi raz zdarzyło mi się, że oba liczniki (ogólny i dzienny) się zatrzymały. Prędkościomierz działa ale kilometrów nie przybywa.
Poprzednio było to jakoś w październiku po dłuższej trasie Poznań - Wisła ale też jeżdżeniu na miejscu jak wracałem to w którymś momencie zauważyłem, że nie działają. Wczoraj po podobnej trasie Poznań - Szczyrk i trzech dniach postoju znowu wracając widzę, że stoją. Próbowałem zerować licznik dzienny ale wtedy po prostu stoi na 0,0 km. Wieczorem po powrocie tankowałem, tak dla sprawdzenia kolejny raz wcisnąłem przycisk kasowania, dojechałem do domu i nic a dzisiaj rano widzę, że zaczęło się kręcić. Trochę to irytujące bo raz, że lubię jednak jak wszystko działa a dwa, że licznik dzienny pomaga mi estymować kiedy trzeba będzie tankować.
Ma ktoś jakiś pomysł co może być nie tak?
W styczniu byłem na przeglądzie u mechanika ale nie wiedziałem jak mam mu kazać naprawić coś co działa...
No chyba, że to jakiś urok związany z przejazdem przez Bielsko-Białą ;)