kubala
03-12-08, 16:36
Witam wymieniałem dziś u mechanika tuleje wahacza, ale nie w tym problem. Po całej wymianie mechanik przejechał się samochodem i jak to stwierdził jest bardzo zamulony. Polecił mi jak najszybciej udać sie do tłumikarza bo na jego oko katalizator zawalony. Pojechałem wiec do tłumikarza, ten z u śmiechem na twarzy wyszedł z pod samochodu i stwierdził że sobie nie zarobi bo katalizatora już nie ma :). Opowiedziałem mu cała sytuacje powiedział że zawalony może być też końcowy - to stwierdził przykladając rece tu i uwdzie przy końcowym gdy ja gozowałem. Gdy spytałem czy można by to stwierdzić na 100% żeby nie wywalać pieniędzy "w błoto". Zamiast odpowiedzi w jego rękach niewiadomo skąd wziął się "bosh" który czekał chyba od rana żeby coś uciąć bo w kilka sekund odciął mi końcowy tłumik. Tłumikarz powiedział "przejedź sie pan teraz!". Bardzo zaskoczony sytuacją wyjechałem i zrobiłem kilka kułeczek. No i rzeczywiście idzie odczuć różnicę, nie zdecydowałem się jednak na wymiane z braku czasu i pojechałem kilka km do domu. Słychać mnie było z kilku kilometrów bo chciałem sprawdzić jak chodzi no i jest poprawa ale nie jest to tez jakas tam super rewelacja. Hania ma lepszy zryw i jest jak by dynamiczniejsza. Gość zaoferował żebym wpadł jutro i za 150zł razem z dzisiejszym odcinaniem założy mi firmowy dedykowany tłumik. Pytanie czy aby przypadkiem po założeniu innego tłumika nie wróci poprzednia sytuacja. Czy taka sytuacja rzeczywiście może mieć miejsce czy to raczej po prostu brak koncowego spowodował zwiekszenie mocy. Z góry dzięki za podpowiedzi.