ogniotrwaly
01-02-17, 21:25
Witam,
w ostatnim okresie zauważyłem dziwne zjawisko:
podczas gwałtownego przyśpieszania np. przy włączeniu się do ruchu czy depnięciu na autostradzie lub oczywiście tam gdzie można obroty silnika rosną np do 3000 potem spadają do 2500 (cały czas deptam gaz) i dopiero czuć że auto ciągnie. Albo jest tak, że nie spadają ale chwilę utrzymują się na jakimś poziomie i dopiero po 1-2 sekundach auto zaczyna ciągnąć i obroty idą dalej wzwyż.
Podejrzewałem, że ślizga się sprzęgło ale jak wrzucę jedynkę i bez gazu puszczę sprzęgło powoli to auto rusza, a jak ruszam z 4 lub 5 i przy 2500-3000 obr. poszczam powoli sprzęgło to zdycha więc teoretycznie sprzęgło powinno być OK.
Nie ma problemu z odpalaniem, zmianą biegów itd. Jak jeżdżę bardzo spokojnie to nie ma problemu z obrotami.
Ma ktoś jakiś pomysł?
Ostatnio nic nie było grzebane, tak się zaczęło robić na początku zimy jak przyszły te pierwsze duże mrozy.
w ostatnim okresie zauważyłem dziwne zjawisko:
podczas gwałtownego przyśpieszania np. przy włączeniu się do ruchu czy depnięciu na autostradzie lub oczywiście tam gdzie można obroty silnika rosną np do 3000 potem spadają do 2500 (cały czas deptam gaz) i dopiero czuć że auto ciągnie. Albo jest tak, że nie spadają ale chwilę utrzymują się na jakimś poziomie i dopiero po 1-2 sekundach auto zaczyna ciągnąć i obroty idą dalej wzwyż.
Podejrzewałem, że ślizga się sprzęgło ale jak wrzucę jedynkę i bez gazu puszczę sprzęgło powoli to auto rusza, a jak ruszam z 4 lub 5 i przy 2500-3000 obr. poszczam powoli sprzęgło to zdycha więc teoretycznie sprzęgło powinno być OK.
Nie ma problemu z odpalaniem, zmianą biegów itd. Jak jeżdżę bardzo spokojnie to nie ma problemu z obrotami.
Ma ktoś jakiś pomysł?
Ostatnio nic nie było grzebane, tak się zaczęło robić na początku zimy jak przyszły te pierwsze duże mrozy.