Jarzomb
18-09-16, 18:16
Siema! Podzielę się historią, którą przez ostatnie miesiące przeszedłem z moją Hanką (choć teraz średnio już potrafię na to auto patrzeć i czuję raczej obrzydzenie niż zachwyt). Będzie długo i dla niektórych nudno.
Wstęp: Otóż od kilku lat jestem posiadaczem Civica EG5 z 1992 roku. Oczywiście wszystko fajnie, takiego zawsze chciałem, żadnych tam swapowanych czy coś. Ori EG5 z D16Z6 pod machą, full elektryką, bajerami, pierdołami itp. Takiego szukałem, takiego kupiłem. Pierwsze auto które byłem oglądać, od razu kupiłem. Silnik był igła, seryny bez modów, od wymiany do wymiany zerowe zużycie oleju. W między czasie go trochę pomodziłem, w końcu pokazał 140 kucy, 158 niuta, robił setę w 7 sekund. Praktycznie od początku mojego posiadania, był w nim gaz. Po prostu robiłem nim średnio 80-100km dziennie, to dużo, musiało być tanio. I tak sielankowo i pięknie przeżyłem z tym autem 6 lat i około 120 tyś. km. W międzyczasie niezliczone ilości kresek, objechanych aut, 2 wypady na tor, VTEC z rana i po południu, przynajmniej raz dziennie dla zdrowotności. Pięknie było. No i wiadomo, wraz z przejechanymi kilometrami, zużycie oleju rosło (jeździłem cały czas na MOTULU X-Cess 8100). W tym roku zaczęło przekraczać już normy przyzwoitości (mimo przejścia na Valvo MaxLife). Żarło, dymiło na potęgę. Krótki rachunek sumienia, za i przeciw, sprzedać/remontować/swapować, werdykt:
REANIMUJEMY TRUPA! Save the SOHC i w ogóle :P (Wiedziałem że to kiedyś nadejdzie, że LPG pewnie to przyspieszy, ale oszczedność na gazie pozwoliłaby na kilkanaście remontów)
KAPA NR 1:
Wyciągnięty z budy, rozebrany, czyściutki w środku (dzięki właściwościom czyszczącym MOTULA chyba), panewki stan igła jak na taki przebieg (240 tys na liczniku, rzeczywiscie pewnie ponad 300). No więc głowica do planowania, wymiany uszczelniaczy, blok i wał do pomiarów i przygotowania. Wał igła, ale jak się okazało, na tulejach jest owal, konkretny. Decyzja: szlif + nadwymiary. Jak już robić, to porządnie. DODATKOWO, składamy na P29, niech będzie trochę mocniej, szybciej i agresywniej. Pech chciał, że w tym czasie mimo poszukiwań i ogłoszeń nikt nie miał nadwymiarowych tłoków NPR (innych też nie), ani P29, ani zwykłych P28. Jarusnet magazyny puste, inne sklepy też, szukałem, nie znalazłem. Kupiłem komplet panewek TAIHO, pierścienie NPR, wszelkie uszczelniacze i uszczelki OEMowe, jedynie z tłokami zdałem się na to co zaproponuje mi firma zajmująca się szlifem (REDO z Żor na Śląsku). Auto służyło mi do jazdy na codzień do pracy, więc nie mogłem sobie pozwolić na czekanie na jakieś dostawy z USA, tym bardziej że nie było wiadomo jak długo. No i sprzedali mi tłoki firmy MOTREX, 75,5mm, P29, wszsytko ok. Na to poszły już markowe pierścienie NPR. Poradzili, żeby docierać 1000km, potem wymienić olej i już jeździć jak sie chce. Składał mi to bardzo dobry kumpel, Hondziarz od wielu lat, oraz inny znajomy, zawodowy mechanik z doświadczeniem. Za nich byłem 100% pewny. Silnik poskładany, włożony do budy, zalany na dotarcie MOTULEM 6100 10W40, z tymczasową mapą od Furiousa zrobioną na docieranie dla doprężonych D16 (żeby nie było stukowego). Przyznam szczerze, że ani ja, ani mechanicy którzy mi to składali nie słyszeli równiej, bardziej aksamitnie, płynnie i lekko chodzącego silnika w Hondzie. Istna "pszczółka", było idealnie!! :D Docierałem według zaleceń. Po dotarciu olej zmieniony na MOTUL 8100, który mnie nigdy nie zawodził. Nie pałowałem mu jakoś od razu po dotarciu, tak tylko lekko testowałem. Nie puszczał nawet minimalnego dymka, nawet przy odcince. Miał bardzo fajny dół, ale górą mi od początku coś nie pasowało, coś za ciężko mu szło te wchodzenie na obroty, opornie, myslalem że to wina braku wystrojenia. W końcu pojechałem na strojenie do Furiousa do Warszawy. I tu zaczyna się właściwy horror story :D
Strojenie się zaczęło i trwało sobie w najlepsze, eliminowanie stukowego, regulowanie, zmiany zapłonów, dawek paliwa itp. Kto to już robił, wie jak to jest, niskie obroty, i ciągnięcie na trójce przez cały zakres obrotów. Nie podobało mi się, że rzeczywiście coś opornie się wkręca u góry, wcześniej niż zwykle traci moc, nie było możliwości dociągnięcia do odcinki na trójce, co było normalne nawet przed remontem. No i w końcu przy którymś przejeździe podczas zjazdu na parking w celu podregulowania, zauważyłem niebieską chmurę i usłyszałem stukanie spod maski. Pierwszy mały zawał. Strojenie przerwaliśmy. Panewkę wykluczyliśmy, objawy inne. Ściągnelismy dekiel, sprawdzilismy luzy zaworowe, wszystko okej. Czyli problem leży głębiej. Nie mogłem tak wracać na Śląsk (380km do domu), więc Furious zaproponował, że odwieziemy auto do JHMu, gdzie Remek sprawdzi co jest nie tak i ewentualnie usunie usterkę. Tak sie stało, auto normalnie jechało, tylko no te klepanie! Pierwsze diagnozy wskazywały na coś ze sworzniem. Po kilku dniach dostałem diagnozę, jeden z cylindrów zatarty, a stuki to tzw "piston slap". Prawdopodobnie przez zbyt ciasne spasowanie przy szlifie. Postanowiłem załatwić lawetę, i przywieźć auto na śląsk (miałem taką możliwość po taniości). Decyzja: reanimujemy.
https://c7.staticflickr.com/9/8462/29474695350_e4e7e3812b_z.jpg (https://flic.kr/p/LUzw3A)IMG_20160805_202751 (https://flic.kr/p/LUzw3A) by JarzombEG5 (https://www.flickr.com/photos/87228452@N06/), on Flickr
KAPA NR 2:
Silnik znowu rozebrany, wyczyszczony z opiłków. Głowica wraz z całym dolotem zdjęta w całości i odstawiona na bok, nic się jej nie stało. Decyzja: szukam bloku z Z6, i nominalnych tłóków P29. Koniec ze szlifami. Załatwiłem 3 różne bloki, oddane na pomiary, wybrałem z nich ten najmniej zowalizowany. Trafił się całkiem fajny, już w Warszawie wcześniej gdy pojechałem po auto lawetą. Tłoki kupiłem od gościa z Civicklubu. Nowa UPG, nowe panewki korbowe, nowe pierścienie itp. Składamy. Odpalił, i od razu cos było nie tak. Chodził głośno, a po chwili zaczeło coś stukać - PANEWKA! W międzyczasie poprzedni blok oddany na pomiary. Firma robiąca szlif nie zawaliła sprawy. Winne najprawdopodobniej były tłoki MOTREX. Kiepska jakość, pewnie kiepskie własciwosci temperaturowe, sprawiły że pod obciążeniem i temperaturą spuchły nadmiernie i zatarły się (na innych tulejach widać też slady początków zacierania).
KAPA NR 3:
Tym razem nie było konieczności wyjmowania silnika z budy. Tłoki wyjęte. Okazało się, że jedna z korb miała owal w tej części w którą wkłada się panewki, przez co panewka nie siedziała w niej dokładnie. Nie będę tutaj oczerniał gościa, który mi te tłoki sprzedał. Wiedziałem że były z auta po panewce, ale wszystko miało być okej. Korba wymieniona, panewki też, UPG po raz kolejny też. Składamy! Zalany tym razem olejem Millers CRO, specjalnie na docieranie, gęsty jak pomidorówka i to z makaronem. Odpalił! Po 15 minutach pracy zaczęły się znowu dziwne stuki. Zawał kolejny. Nie wiedziałem już co ze sobą zrobić. Stuki same ustały. Nie mamy pojęcia do dziś czym były spowodowane. Ale silnik zachowywał się tak, że strasznie gubił obroty, spadały na granicę przygasania i wtedy właśnie klepało, pewnie przez niskie cisnienie oleju na niskich obrotach. Byś może takie było działanie tego gęstego oleju, w każdym razie wraz z przejechanymi kilometrami było coraz lepiej, obroty stabilniejsze, a silnik chodził coraz ładniej. Dotarty po 800km jazdy max do 3000rpm, wg zaleceń producenta tego oleju. Zalany znów MOTUL 8100. Stuków nie ma, auto jeździ, a nawet ładnie zapier*ala. Pomyślałem sobie: no w końcu, po tylu tysiącach $$$ i godzinach spędzonych przy aucie, było warto!!!
Ale wiecie co?
Nie było warto... kur*a mać!
Nawet nie 1000km po dotarciu, a to już żre olej, dymi przy wysokich obrotach i właściwie to mam dość tego auta. Śledzcie giełdę, bo może pojawi się niedługo EG5 w Milano Red, z jakąś klątwą faraona w bonusie.
https://c1.staticflickr.com/4/3872/14480271152_3a0e124c41_z.jpg (https://flic.kr/p/o4zb8s)DSCF0427 (https://flic.kr/p/o4zb8s) by JarzombEG5 (https://www.flickr.com/photos/87228452@N06/), on Flickr
https://c8.staticflickr.com/4/3871/14478165471_f02e28a355_z.jpg (https://flic.kr/p/o4oobB)DSCF0424 (https://flic.kr/p/o4oobB) by JarzombEG5 (https://www.flickr.com/photos/87228452@N06/), on Flickr
A tak serio. Jeśli ktoś dotarł do tego momentu. Mam pytania co do tego poboru oleju. Jak to możliwe, że praktycznie każda część jest nowa, każdy pierścień, każde uszczelnienie, a to pali olej? Owal był, ale niewielki, w dopuszczalnych odchyłkach (poza tym Remek w JHM, powiedział mi, że D-serie są bardzo tolerancyjne pod tym względem i nowy pierścień często załatwia sprawę tak czy inaczej).
Właściwie podczas normalnej jazdy, ani przepinania biegów nie widać dyma. Nie kopci, nie pierdzi. Problem jest ewidentnie przy schodzeniu z obrotów, nagłym odpuszczeniu gazu. Najbardziej chmury produkuje na postoju, kręcąc do odcinki. Podczas zbierania obrotów nie zadymi, ale w momencie odpuszczenia jest porządna, konkretna chmura. Zauważam też ubytek na bagnecie. Macie jakieś pomysły? Bo serio nie mam już sił do tego auta... A nie powiem, przywiązałem się do niego, i chciałbym jeszcze pojeździć bez wkur*iania się zanim kupię coś innego.
Pozdrawiam, i dziękuję każdemu komu chciało się to przeczytać :D
Wstęp: Otóż od kilku lat jestem posiadaczem Civica EG5 z 1992 roku. Oczywiście wszystko fajnie, takiego zawsze chciałem, żadnych tam swapowanych czy coś. Ori EG5 z D16Z6 pod machą, full elektryką, bajerami, pierdołami itp. Takiego szukałem, takiego kupiłem. Pierwsze auto które byłem oglądać, od razu kupiłem. Silnik był igła, seryny bez modów, od wymiany do wymiany zerowe zużycie oleju. W między czasie go trochę pomodziłem, w końcu pokazał 140 kucy, 158 niuta, robił setę w 7 sekund. Praktycznie od początku mojego posiadania, był w nim gaz. Po prostu robiłem nim średnio 80-100km dziennie, to dużo, musiało być tanio. I tak sielankowo i pięknie przeżyłem z tym autem 6 lat i około 120 tyś. km. W międzyczasie niezliczone ilości kresek, objechanych aut, 2 wypady na tor, VTEC z rana i po południu, przynajmniej raz dziennie dla zdrowotności. Pięknie było. No i wiadomo, wraz z przejechanymi kilometrami, zużycie oleju rosło (jeździłem cały czas na MOTULU X-Cess 8100). W tym roku zaczęło przekraczać już normy przyzwoitości (mimo przejścia na Valvo MaxLife). Żarło, dymiło na potęgę. Krótki rachunek sumienia, za i przeciw, sprzedać/remontować/swapować, werdykt:
REANIMUJEMY TRUPA! Save the SOHC i w ogóle :P (Wiedziałem że to kiedyś nadejdzie, że LPG pewnie to przyspieszy, ale oszczedność na gazie pozwoliłaby na kilkanaście remontów)
KAPA NR 1:
Wyciągnięty z budy, rozebrany, czyściutki w środku (dzięki właściwościom czyszczącym MOTULA chyba), panewki stan igła jak na taki przebieg (240 tys na liczniku, rzeczywiscie pewnie ponad 300). No więc głowica do planowania, wymiany uszczelniaczy, blok i wał do pomiarów i przygotowania. Wał igła, ale jak się okazało, na tulejach jest owal, konkretny. Decyzja: szlif + nadwymiary. Jak już robić, to porządnie. DODATKOWO, składamy na P29, niech będzie trochę mocniej, szybciej i agresywniej. Pech chciał, że w tym czasie mimo poszukiwań i ogłoszeń nikt nie miał nadwymiarowych tłoków NPR (innych też nie), ani P29, ani zwykłych P28. Jarusnet magazyny puste, inne sklepy też, szukałem, nie znalazłem. Kupiłem komplet panewek TAIHO, pierścienie NPR, wszelkie uszczelniacze i uszczelki OEMowe, jedynie z tłokami zdałem się na to co zaproponuje mi firma zajmująca się szlifem (REDO z Żor na Śląsku). Auto służyło mi do jazdy na codzień do pracy, więc nie mogłem sobie pozwolić na czekanie na jakieś dostawy z USA, tym bardziej że nie było wiadomo jak długo. No i sprzedali mi tłoki firmy MOTREX, 75,5mm, P29, wszsytko ok. Na to poszły już markowe pierścienie NPR. Poradzili, żeby docierać 1000km, potem wymienić olej i już jeździć jak sie chce. Składał mi to bardzo dobry kumpel, Hondziarz od wielu lat, oraz inny znajomy, zawodowy mechanik z doświadczeniem. Za nich byłem 100% pewny. Silnik poskładany, włożony do budy, zalany na dotarcie MOTULEM 6100 10W40, z tymczasową mapą od Furiousa zrobioną na docieranie dla doprężonych D16 (żeby nie było stukowego). Przyznam szczerze, że ani ja, ani mechanicy którzy mi to składali nie słyszeli równiej, bardziej aksamitnie, płynnie i lekko chodzącego silnika w Hondzie. Istna "pszczółka", było idealnie!! :D Docierałem według zaleceń. Po dotarciu olej zmieniony na MOTUL 8100, który mnie nigdy nie zawodził. Nie pałowałem mu jakoś od razu po dotarciu, tak tylko lekko testowałem. Nie puszczał nawet minimalnego dymka, nawet przy odcince. Miał bardzo fajny dół, ale górą mi od początku coś nie pasowało, coś za ciężko mu szło te wchodzenie na obroty, opornie, myslalem że to wina braku wystrojenia. W końcu pojechałem na strojenie do Furiousa do Warszawy. I tu zaczyna się właściwy horror story :D
Strojenie się zaczęło i trwało sobie w najlepsze, eliminowanie stukowego, regulowanie, zmiany zapłonów, dawek paliwa itp. Kto to już robił, wie jak to jest, niskie obroty, i ciągnięcie na trójce przez cały zakres obrotów. Nie podobało mi się, że rzeczywiście coś opornie się wkręca u góry, wcześniej niż zwykle traci moc, nie było możliwości dociągnięcia do odcinki na trójce, co było normalne nawet przed remontem. No i w końcu przy którymś przejeździe podczas zjazdu na parking w celu podregulowania, zauważyłem niebieską chmurę i usłyszałem stukanie spod maski. Pierwszy mały zawał. Strojenie przerwaliśmy. Panewkę wykluczyliśmy, objawy inne. Ściągnelismy dekiel, sprawdzilismy luzy zaworowe, wszystko okej. Czyli problem leży głębiej. Nie mogłem tak wracać na Śląsk (380km do domu), więc Furious zaproponował, że odwieziemy auto do JHMu, gdzie Remek sprawdzi co jest nie tak i ewentualnie usunie usterkę. Tak sie stało, auto normalnie jechało, tylko no te klepanie! Pierwsze diagnozy wskazywały na coś ze sworzniem. Po kilku dniach dostałem diagnozę, jeden z cylindrów zatarty, a stuki to tzw "piston slap". Prawdopodobnie przez zbyt ciasne spasowanie przy szlifie. Postanowiłem załatwić lawetę, i przywieźć auto na śląsk (miałem taką możliwość po taniości). Decyzja: reanimujemy.
https://c7.staticflickr.com/9/8462/29474695350_e4e7e3812b_z.jpg (https://flic.kr/p/LUzw3A)IMG_20160805_202751 (https://flic.kr/p/LUzw3A) by JarzombEG5 (https://www.flickr.com/photos/87228452@N06/), on Flickr
KAPA NR 2:
Silnik znowu rozebrany, wyczyszczony z opiłków. Głowica wraz z całym dolotem zdjęta w całości i odstawiona na bok, nic się jej nie stało. Decyzja: szukam bloku z Z6, i nominalnych tłóków P29. Koniec ze szlifami. Załatwiłem 3 różne bloki, oddane na pomiary, wybrałem z nich ten najmniej zowalizowany. Trafił się całkiem fajny, już w Warszawie wcześniej gdy pojechałem po auto lawetą. Tłoki kupiłem od gościa z Civicklubu. Nowa UPG, nowe panewki korbowe, nowe pierścienie itp. Składamy. Odpalił, i od razu cos było nie tak. Chodził głośno, a po chwili zaczeło coś stukać - PANEWKA! W międzyczasie poprzedni blok oddany na pomiary. Firma robiąca szlif nie zawaliła sprawy. Winne najprawdopodobniej były tłoki MOTREX. Kiepska jakość, pewnie kiepskie własciwosci temperaturowe, sprawiły że pod obciążeniem i temperaturą spuchły nadmiernie i zatarły się (na innych tulejach widać też slady początków zacierania).
KAPA NR 3:
Tym razem nie było konieczności wyjmowania silnika z budy. Tłoki wyjęte. Okazało się, że jedna z korb miała owal w tej części w którą wkłada się panewki, przez co panewka nie siedziała w niej dokładnie. Nie będę tutaj oczerniał gościa, który mi te tłoki sprzedał. Wiedziałem że były z auta po panewce, ale wszystko miało być okej. Korba wymieniona, panewki też, UPG po raz kolejny też. Składamy! Zalany tym razem olejem Millers CRO, specjalnie na docieranie, gęsty jak pomidorówka i to z makaronem. Odpalił! Po 15 minutach pracy zaczęły się znowu dziwne stuki. Zawał kolejny. Nie wiedziałem już co ze sobą zrobić. Stuki same ustały. Nie mamy pojęcia do dziś czym były spowodowane. Ale silnik zachowywał się tak, że strasznie gubił obroty, spadały na granicę przygasania i wtedy właśnie klepało, pewnie przez niskie cisnienie oleju na niskich obrotach. Byś może takie było działanie tego gęstego oleju, w każdym razie wraz z przejechanymi kilometrami było coraz lepiej, obroty stabilniejsze, a silnik chodził coraz ładniej. Dotarty po 800km jazdy max do 3000rpm, wg zaleceń producenta tego oleju. Zalany znów MOTUL 8100. Stuków nie ma, auto jeździ, a nawet ładnie zapier*ala. Pomyślałem sobie: no w końcu, po tylu tysiącach $$$ i godzinach spędzonych przy aucie, było warto!!!
Ale wiecie co?
Nie było warto... kur*a mać!
Nawet nie 1000km po dotarciu, a to już żre olej, dymi przy wysokich obrotach i właściwie to mam dość tego auta. Śledzcie giełdę, bo może pojawi się niedługo EG5 w Milano Red, z jakąś klątwą faraona w bonusie.
https://c1.staticflickr.com/4/3872/14480271152_3a0e124c41_z.jpg (https://flic.kr/p/o4zb8s)DSCF0427 (https://flic.kr/p/o4zb8s) by JarzombEG5 (https://www.flickr.com/photos/87228452@N06/), on Flickr
https://c8.staticflickr.com/4/3871/14478165471_f02e28a355_z.jpg (https://flic.kr/p/o4oobB)DSCF0424 (https://flic.kr/p/o4oobB) by JarzombEG5 (https://www.flickr.com/photos/87228452@N06/), on Flickr
A tak serio. Jeśli ktoś dotarł do tego momentu. Mam pytania co do tego poboru oleju. Jak to możliwe, że praktycznie każda część jest nowa, każdy pierścień, każde uszczelnienie, a to pali olej? Owal był, ale niewielki, w dopuszczalnych odchyłkach (poza tym Remek w JHM, powiedział mi, że D-serie są bardzo tolerancyjne pod tym względem i nowy pierścień często załatwia sprawę tak czy inaczej).
Właściwie podczas normalnej jazdy, ani przepinania biegów nie widać dyma. Nie kopci, nie pierdzi. Problem jest ewidentnie przy schodzeniu z obrotów, nagłym odpuszczeniu gazu. Najbardziej chmury produkuje na postoju, kręcąc do odcinki. Podczas zbierania obrotów nie zadymi, ale w momencie odpuszczenia jest porządna, konkretna chmura. Zauważam też ubytek na bagnecie. Macie jakieś pomysły? Bo serio nie mam już sił do tego auta... A nie powiem, przywiązałem się do niego, i chciałbym jeszcze pojeździć bez wkur*iania się zanim kupię coś innego.
Pozdrawiam, i dziękuję każdemu komu chciało się to przeczytać :D