wO_OjTaS
14-07-08, 17:42
Witam,
jesli to nie ten dzial to z gory przepraszam ale nie wiedzialem gdzie go umiescic.
Tydzien temu bedac na wczasach mialem stluzke, nie z mojej winy koles wjechal mi w tyl samochodu. Uszkodzenia dosc powazne, zderzak sie rozpadl, klapa tylna do wymiany, pas tylny do wymiany, do tego jeszcze reflektory i cofnieta podloga. Dodatkowo napewno cos jest z geometria bo samochod ucieka w prawo. 3 dni po zdarzeniu przyjechal "spec" i zrobil ogledziny. Dzis telefonicznie dowiedzialem sie ze szkoda bedzie uznana za CALKOWITA a wartosc odszkodowania wynosic bedzie 3950zl. Nie bylem jeszcze w siedzibie firmy ale juz przez telefon probowano mnie splawic bo zadawalem niewygodne pytania.
Jednoczesnie wspolczuje wszystkim ktorzy beda mieli doczynienia z CIGNA STU zwanym teraz INTERRISK... same palanty przynajmniej w Gdansku.
Dzis odwiedzilem pare warsztatow i trafilem na jeden w ktorym powiedzieli mi ze mimo uznania szkody za calkowita oni moga podjac sie napraway bezgotowkowej ale musze wypelnic z nimi papiery i zawiezc je do siedziby ubezpieczyciela. Mowili tez ze moga podjac sie naprawy bezgotowkowej o wartosci nie przekraczajacej wartosc samochodu (wstepnie mowia o 5000-6000zl). Wspomnieli tez ze moga zawolac rzeczoznawce jeszcze raz i wycenic ponownie wartosc uszkodzen gdyz ta nie zawsze pokrywa sie z tym co wpisuja na miejscu w papiery.
Czy mimo uznania szkody za calkowita moge domagac sie od ubezpieczyciela naprawy w warsztacie i rozliczenia bezgotowkowego ? Czy powierzyc ta sprawe ludziom z warsztatu ? Co o tym sadzicie ?
Nawiasem mowiac w naszym kraju (nie wiem jak w innych) mamy kolejny paradoks, ktos w ciebie wjechal i to teraz musisz biegac, zalatwiac tracac czas i nerwy co mnie osobiscie doprowadza do szewskiej pasji.
Licze na konstruktywne wypowiedzi.
Pozdrawiam
Wojtek
jesli to nie ten dzial to z gory przepraszam ale nie wiedzialem gdzie go umiescic.
Tydzien temu bedac na wczasach mialem stluzke, nie z mojej winy koles wjechal mi w tyl samochodu. Uszkodzenia dosc powazne, zderzak sie rozpadl, klapa tylna do wymiany, pas tylny do wymiany, do tego jeszcze reflektory i cofnieta podloga. Dodatkowo napewno cos jest z geometria bo samochod ucieka w prawo. 3 dni po zdarzeniu przyjechal "spec" i zrobil ogledziny. Dzis telefonicznie dowiedzialem sie ze szkoda bedzie uznana za CALKOWITA a wartosc odszkodowania wynosic bedzie 3950zl. Nie bylem jeszcze w siedzibie firmy ale juz przez telefon probowano mnie splawic bo zadawalem niewygodne pytania.
Jednoczesnie wspolczuje wszystkim ktorzy beda mieli doczynienia z CIGNA STU zwanym teraz INTERRISK... same palanty przynajmniej w Gdansku.
Dzis odwiedzilem pare warsztatow i trafilem na jeden w ktorym powiedzieli mi ze mimo uznania szkody za calkowita oni moga podjac sie napraway bezgotowkowej ale musze wypelnic z nimi papiery i zawiezc je do siedziby ubezpieczyciela. Mowili tez ze moga podjac sie naprawy bezgotowkowej o wartosci nie przekraczajacej wartosc samochodu (wstepnie mowia o 5000-6000zl). Wspomnieli tez ze moga zawolac rzeczoznawce jeszcze raz i wycenic ponownie wartosc uszkodzen gdyz ta nie zawsze pokrywa sie z tym co wpisuja na miejscu w papiery.
Czy mimo uznania szkody za calkowita moge domagac sie od ubezpieczyciela naprawy w warsztacie i rozliczenia bezgotowkowego ? Czy powierzyc ta sprawe ludziom z warsztatu ? Co o tym sadzicie ?
Nawiasem mowiac w naszym kraju (nie wiem jak w innych) mamy kolejny paradoks, ktos w ciebie wjechal i to teraz musisz biegac, zalatwiac tracac czas i nerwy co mnie osobiscie doprowadza do szewskiej pasji.
Licze na konstruktywne wypowiedzi.
Pozdrawiam
Wojtek