Zobacz pełną wersję : Skrzypienie w prawym kole
Witam,
Po kilku minutach jazdy zaczyna mi skrzypieć z prawego przedniego koła, na nierównościach oraz kręcąc kierownica w miejscu np na światłach. Domyślam się ze wpływ na to może miec temperatura, gdyż przez pierwsze kilka minut jazdy nic nie skrzypi. Macie pomysł co to mogło by byc?
Dodam jeszcze ze nie jest to regułą, czasami przejade 10km i nic sie nie będzie działo a czasami 3km i juz zaczyna delikatnie skrzypieć, a z czasem coraz głośniej.
bartek_levis
20-11-14, 13:49
masz poliuretany ? jeśli nie to warto zajrzeć do górnego wahacza albo sprawdź łączniki i gumy stabilizatora
Sworzeń dolny na 99 %. W zimne się nasila - nierówności i szybkie kręcenie skrzypi jak stara szafa. Przerabiałem niedawno. Rób jak najszybciej.
Sworzeń dolny na 99 %. W zimne się nasila - nierówności i szybkie kręcenie skrzypi jak stara szafa. Przerabiałem niedawno. Rób jak najszybciej.
+1
Potwierdzam, również to przerabiałem.
Łatwo jest go wymieć ?
Za tydzień podjadę na stacje diagnostyczna to przy okazji dowiem sie o stanie całego zawieszenia, gdyż posiadam civica dopiero od miesiąca.
wymiana dość łatwa a jak masz ściągacz to już w ogóle baja... na forum jest tutek nawet :)
Ja z tym jeżdżę od 3 lat. Jak zaczyna skrzypieć, a dzieje się to średnio raz na 4 miesiące to biorę wd-40, igłę, strzykawkę i zaciągam do niej wd-40, po czym przez igłę wstrzykuję w gumę sworznia. Odchodzi jak ręką odjął. W zeszłym miesiącu byłem na badaniu technicznym i kazałem na tę okoliczność BARDZO wnikliwie zbadać zawieszenie, luzy, sparciały gumy. Żadnych luzów, gumy w normie.
Nie polecam robić tego tak jak ja, bo mój samochód jeździ 8kkm rocznie już w tej chwili i jest drugim w rodzinie, więc nie chcę już pakować w niego pieniędzy, tym bardziej, że jest wart góra 3,500zł. Ograniczam się tylko do serwisów olejowych, filtrów, klocków. Reszta jak na prawdę nie woła to nie ruszam. W 17 letnim samochodzie zacząć ruszać cokolwiek to od razu wyjdzie przy okazji 100 innych rzeczy i jak tak się bym rozpędził to samo przednie zawieszenie by wyszło z 1200zł. Jak do tej pory wymieniłem tylko górne wahacze. Reszta od nowości, nawet amortyzatory z tłumieniem 68% wg. badania w ubiegłym miesiącu. Nie ruszam nic.
nawet amortyzatory z tłumieniem 68% wg. badania w ubiegłym miesiącu te badania są całkowicie niemiarodajne. U mnie wyszedł podobny wynik a amortyzatory nadają się już tylko do wymiany.
P.S.
Zamiast WD40 proponuję stosować środki nie wysychające i nie spływające. Nasmarujesz i z głowy, na wiele lat. WD40 to raczej doraźny środek.
Ja z tym jeżdżę od 3 lat. Jak zaczyna skrzypieć, a dzieje się to średnio raz na 4 miesiące to biorę wd-40, igłę, strzykawkę i zaciągam do niej wd-40, po czym przez igłę wstrzykuję w gumę sworznia. Odchodzi jak ręką odjął. W zeszłym miesiącu byłem na badaniu technicznym i kazałem na tę okoliczność BARDZO wnikliwie zbadać zawieszenie, luzy, sparciały gumy. Żadnych luzów, gumy w normie.
Nie polecam robić tego tak jak ja, bo mój samochód jeździ 8kkm rocznie już w tej chwili i jest drugim w rodzinie, więc nie chcę już pakować w niego pieniędzy, tym bardziej, że jest wart góra 3,500zł. Ograniczam się tylko do serwisów olejowych, filtrów, klocków. Reszta jak na prawdę nie woła to nie ruszam. W 17 letnim samochodzie zacząć ruszać cokolwiek to od razu wyjdzie przy okazji 100 innych rzeczy i jak tak się bym rozpędził to samo przednie zawieszenie by wyszło z 1200zł. Jak do tej pory wymieniłem tylko górne wahacze. Reszta od nowości, nawet amortyzatory z tłumieniem 68% wg. badania w ubiegłym miesiącu. Nie ruszam nic.
I chcesz zeby zrobic Ci zdjecie? Gratuluje myslenia, abys zrobil tylko sobie krzywde jak juz Ci sie polozy kolo i miej nadzieje ze nie stanie sie to przy duzej predkosci...
k***a, jak tak mozna bagatelizowac kwestie bezpieczenstwa wlasnego i przede wszystkim innych ludzi na drodze przez jakies marne 100zl..
p.s jak juz ci sie to roz*******i wszystko, wyrwie polos, p***niesz dzwona i zadzwonisz po lawete to daj znac ile cie wyszlo to psikanie wd
Mialem nie pisac w tych gowno tematach ale moze chociaz do 1 osoby (kamikadze) przemowia te slowa, a to juz bedzie sukces..
***a, jak tak mozna bagatelizowac kwestie bezpieczenstwa wlasnego i przede wszystkim innych ludzi na drodze przez jakies marne 100zl..
Podpisuje się pod powyższym wszystkimi kończynami! Nie straciłem nadziei, że są jeszcze myślący rozsądnie ludzie :)
U mnie tez skrzypiało na wybojach czy przy skrecaniu i co wyszlo?
Klocek zjechany do blachy bo sie zaciął a samochod normalnie hamował itp itd, wiec lepiej sprawdz dokladnie co tam dolega.
co innego jak coś piszczy (ogranicznik na klocku) a co innego jak skrzypi sworzeń.. to jest dość charakterystyczne.. a co do jazdy na skrzypiacym sworzniu.. ja jak zobaczyłem stan swojego po 2tyg jazdy z tymi odgłosami to się przeraziłem bo był w środku była pustynia i juz były lekkie luzy góra - dół... to ja nie chce myśleć co tam się dzieje po 3 latach oO...ani to trudne żeby zmienić ani kosztowne także nie będę komentował dalej.. i oby się nie rozpiął podczas jazdy tak jak chłopaki mówią
Ja dałem 150 zł z robotą, bo nie mam sprzętu do ściągania, był styczeń i zimno w ****u. Rozumiem oszczędzać kasę na jakieś blacharce, przewodach WN i tego typu, że się zesra to najwyżej się nie pojedzie, ale w sworzeń pchać WD to już nie będę komentował.
U mnie też to piszczało, ale wymienilem komplet na 555 a mechanik wziął całe 90zł (przy okazji przegub wymienił i końcówkę).
Mojemu bratu w Accordzie też skrzypiał, olał temat i po 2 tygodniach na szczęście pod blokiem się urwał. Także niby 100-110zł ale dla świętego spokoju wymienić. Szkoda że nie mam zdjęcia jak się urwał bo rodził przerażenie, ale w google można poszukać:]
Ja z tym jeżdżę od 3 lat. Jak zaczyna skrzypieć, a dzieje się to średnio raz na 4 miesiące to biorę wd-40, igłę, strzykawkę i zaciągam do niej wd-40, po czym przez igłę wstrzykuję w gumę sworznia. Odchodzi jak ręką odjął. W zeszłym miesiącu byłem na badaniu technicznym i kazałem na tę okoliczność BARDZO wnikliwie zbadać zawieszenie, luzy, sparciały gumy. Żadnych luzów, gumy w normie.
Nie polecam robić tego tak jak ja, bo mój samochód jeździ 8kkm rocznie już w tej chwili i jest drugim w rodzinie, więc nie chcę już pakować w niego pieniędzy, tym bardziej, że jest wart góra 3,500zł. Ograniczam się tylko do serwisów olejowych, filtrów, klocków. Reszta jak na prawdę nie woła to nie ruszam. W 17 letnim samochodzie zacząć ruszać cokolwiek to od razu wyjdzie przy okazji 100 innych rzeczy i jak tak się bym rozpędził to samo przednie zawieszenie by wyszło z 1200zł. Jak do tej pory wymieniłem tylko górne wahacze. Reszta od nowości, nawet amortyzatory z tłumieniem 68% wg. badania w ubiegłym miesiącu. Nie ruszam nic.
Normalnie rece opadają jak czyta się takie rzeczy :(
Jak się ty rozbijesz nie daj boże zabijesz to kij z Tobą, na głupotę nie ma rady, ale jeżeli zrobisz krzywdę komuś to dopiero będzie draka. I to przez żałowanie pieniędzy na sworzeń za 65zł.
Skoro nie stać Cię na utrzymanie samochodu o wartości 3500zł to go sprzedaj i kup sobie rower albo hulajnogę o wiele tańsza w utrzymaniu i o wiele wieksze prawdopodobieństwo że nie zrobisz krzywdy osobą postronnym.
A wracając do tematu:
Jak już trzeszczy sworzeń to już bardzo źle. Praktycznie nie powinno się jeździć bo do pęknięcia jego obudowy jest cienka linia, a koszta
naprawy pozostałych podzespołów i blacharki bardzo duże.
Nie czekaj z wymiana kup sworzeń 555 nie jest drogi i jedź go wymień dla pewności posmaruj sworzeń jakimś preparatem (smar grafitowy miedziany co kolwiek w spreju ) żeby miał smarowanie ale tylko dlatego żeby się nie zatrzymał w drodze do mechanika.
Pozdrawiam i powodzenia :)
Byłem wczoraj na stacji na szarpakach i stwierdził ze sworzeń nie ma luzów, mam niby posmarować i powinno być ok. Natomiast wyszło że mam lewą końcówkę drążka do wymiany i tuleje z tyłu. Co o tym myślicie ? Wierzyć im ?
Jak skrzypi to sworzeń ;) Lepiej od razu wymienić ;) Koszt około 50zł za "555" a robota nie jest taka trudna, samemu spokojnie można ;) Skąd jesteś, może ktoś z okolicy będzie w stanie pomóc ;)
gdyby mi coś skrzypiało w aucie (nie mówię o skrzypieniu deski rozdzielczej) to czułbym się jakbym jechał tykającą bombą... ze sworzniem też miałem przygodę zaczął mi skrzypieć jak wyjeżdżałem do mechanika, niby 3km ale i tak się bałem, przykład z życia wzięty- koledze skrzypiał sworzeń nasmarował go, przestało skrzypieć, za to jak wchodził w zakręt odpadło mu koło i na tym jazda się skończyła (na szczęście ani jemu ani nikomu się nic nie stało). Watro wymienić chociażby dla świętego spokoju, kosz naprawdę nie jest duży...
Pytanie tylko czy to napewno sworzeń ? Na stacji stwierdzili że sworzeń nie ma zadnych luzów
Jak tak się boisz kupić bez sprawdzania to rozepnij sobie zwrotnice od dolnego sworznia i poruszaj ręką za końcówkę sworznia ... 99,9% ze po tym wszystkim pójdziesz do sklepu po nowy :)
Ja bym im nie wierzył.... Pewnie mają w calym mieście układy i chcą zarobić na Tobie....
Też teraz to przerabiam. Zaczęło mi coś skrzypieć przy jeździe po nierównościach, przy kręceniu kierownicą oraz gdy naciskałem na maskę. Na stacji diagnostycznej powiedzieli mi że sworzeń górny ma luz. Wymieniłem, przestało skrzypieć ale po przejechaniu 500 km znowu zaczęło tak samo. Obecnie znowu nie skrzypi. Na stacji diagnostycznej również powiedzieli mi że dolny nie ma luzu ale dla świętego spokoju wymienię go w tym a jak mi się nie uda to już na pewno w następnym tygodniu.
Szanuje życie innych jak i również swoje i jazda na dłuższą metę ze świadomością że skrzypi sworzeń uważam za totalną głupotę. Wpisz w google jeden z drugim co tak jeżdżą i zobaczycie ile jest przypadków co ludzie się przez to rozbijali samochodami w najmniej niespodziewanym momencie.
U mnie skrzypiał choć luzów nie miał, jeździłem ze 2 miesiące, może nieco dłużej, przed dłuższą trasą wymieniłem i okazało się że już ma dość spory luz.
Podejrzewam, że jak skrzypi to już się jakaś warstwa teflonu wytarła i później bardzo szybko zrobi się w nim luz.
Ja jestem zdania że na elementach bezpośrednio wpływających na bezpieczeństwo się nie oszczędza.
Sworzeń nie ma luzu bo jest zatarty, do wnętrza dostała się wilgoć potem wdała się korozja i efektem jest skrzypienie, może się to skończyć ukręceniem trzpienia sworznia czyli wyjedzie Ci koło na bok, sam miałem okazje naprawiać honde (nie moją) po takiej akcji, nie wystarczyło naprawić mechaniki trzeba było robić też blacharke...
Jak już trzeszczy sworzeń to już bardzo źle. Praktycznie nie powinno się jeździć bo do pęknięcia jego obudowy jest cienka linia, a koszta
naprawy pozostałych podzespołów i blacharki bardzo duże. Przyznam, że nigdy nie miałem problemu ze skrzypiącym sworzniem i dobrze, że koledzy nagłaśniają tak dosadnie co się może stać przy zaniedbaniu tego elementu.
Urwać się może równie dobrze nawet jak nie skrzypi, a wtedy nikt by nawet tego nie podejrzewał i nie wymieniał.
W 17 letnim aucie wszystko może po prostu ****ąć ze starości. Sworzeń, wahacz, drążek, półoś, piasta z łożyskiem.
I co, mam tak sobie pokolei wszystko wymieniać?
Kwestia właśnie w tym, że sworzeń jest takim najdelikatniejszym elementem zawieszenia (zwłaszcza dolny).
Przez tyle lat nie widziałem nigdy aby się komuś ot tak urwała piasta czy wahacz (są to dość odporne elementy) zaś urwanie się półosi czy przegubu nie jest tak niebezpieczne, zaś urwany sworzeń widziałem wraz z tego konsekwencjami (choć podobno tłukł już sporo wcześniej).
Dobra, końcówka drązka i sworzeń już kupiony, w weekend postaram sie wymienić.
Kwestia właśnie w tym, że sworzeń jest takim najdelikatniejszym elementem zawieszenia (zwłaszcza dolny).
Przez tyle lat nie widziałem nigdy aby się komuś ot tak urwała piasta czy wahacz (są to dość odporne elementy) zaś urwanie się półosi czy przegubu nie jest tak niebezpieczne, zaś urwany sworzeń widziałem wraz z tego konsekwencjami (choć podobno tłukł już sporo wcześniej).
Faktem jest, że ów sworzeń do wymiany mam. I wymienię. Ale nie życzę sobie , by ktoś odsądzał mnie od czci i wiary, beształ z błotem tylko dlatego, że skrzypienie zażegnałem przesmarowaniem sworznia, a kontrola na szarpaku nie wykazała żadnego luzu na tym ani na drugim sworzniu.
Zauważam zatem, że przyjmując taki styl myślenia to biorąc pod uwagę, że moja Honda ma 17, prawie 18 lat to powinienem czym prędzej jechac nie do machanika, a na złom w celu zezłomowania. Bo urwać może się wszystko.
Urwać się może równie dobrze nawet jak nie skrzypi, a wtedy nikt by nawet tego nie podejrzewał i nie wymieniał.
W 17 letnim aucie wszystko może po prostu ****ąć ze starości. Sworzeń, wahacz, drążek, półoś, piasta z łożyskiem.
I co, mam tak sobie pokolei wszystko wymieniać?
Czytając to co napisałeś dochodze do wniosku że jadąc moim starym civiciem w każdej chwili może się coś w nim urwać. Myślę że nie do końca ma to sens, bez zastanowienia moge w każdej chwili wsiąść i grzać ile fabryka da bez obaw o moje czy innych życie. Co innego samochody których użytkownicy tylko wsiadają i jeżdżą bez wkładu finansowego i wiek auta nie ma nic do rzeczy tylko stan podzespołów
Bzdura. Ile jesteś w stanie wymienić, części odpowiedzialnych za bezpieczeństwo w starym aucie? 20, 30% ? Góra. A i to uważam, że przekroczy wartość tegoż auta.
Zeby wymienić wszystko, co wpływa na bezpieczeństwo to musiałbyś zmienic całe zawieszenie, bo jest ono tak sprawne jak jego najsłabszy element.
Do tego układ przeniesienia napędu w postaci półosi, przegubów, wszystkie przewody w układzie hamulcowym. W zasadzie mogę dalej wymieniać, bo każda część w układzie jezdno-napędowym ma swój wpływ na bezpieczeństwo. Tylko po co? Wystarczy wymienić zawieszenie w całości i już masz wartość auto przekroczoną.
Tu nie chodzi o to, żeby jeździć 17 lat nie robiąc nic a potem nagle wszystko na raz naprawiać. Chodzi o to, żeby regularnie dbać o stan auta i naprawiać na bieżąco.
Dołóżmy do tego skorodowane (zwłaszcza przy hondowskich blachach) mocowania elementów zawieszenia do nadwozia i prawdopodobieństwo wypadku wzrasta jeszcze bardziej.
Stary samochód jest - niestety - niebezpieczny sam w sobie i nikt mi nie powie, że wymienił sworznie, drążki, końcówki i hamulce i teraz może bez obaw grzać 180 na autostradzie.
Część, które wpływają na bezpieczeństwo w samochodzie (i to nie jakimś super nowoczesnym) jest przynajmniej kilkaset. Począwszy od dużych część typu sprężyna, wahacz, poprzez mniejsze jak przegub o skończywszy na malutkich ale jakże istostnych jak np. łożyska kół.
Ciekaw jestem ile z osób tu obecnych może z czystym sumieniem powiedzieć, że ich 17 czy 20 letni samochód jest abolutnie bezpieczny, bo ma wymienione WSZYSTKO.
Każdy tylko na forum tak pieprzy, udaje wielką kulturę techniczną ale w prawdziwym życiu patrzy jak by tu przyoszczędzić "stówkę" albo odłożyć ten wydatek w czasie.
Bo dlaczego w takim razie jeździ po drogach tyle TRUPÓW, które w zasadzie nadają się tylko na żyletki?
Coś Ci powiem. Mój Civic do przebiegu 280kkm nie psuł się WCALE. Ani zawias, ani silnik. NIC, kompletnie. Silnik do dziś, a ma 400kkm nie wymaga poza serwisami standardowymi mojej uwagi.
Ale niestety zawias, układ napędowy już od jakiegoś czasu robię sukcesywnie. A zaczęło się to niemal jednocześnie psuć, jak po sznurku, jedno za drugim.
Gdzie zrobiłem błąd? Tu, że nie wymieniałem wcześniej prewencyjnie, jak nie było takiej potrzeby, bo działało jak należy czy może, że teraz nie biorę kredytu na 5 tys. i nie naprawiam (wymieniam) wszystkiego?
Bzdura. Ile jesteś w stanie wymienić, części odpowiedzialnych za bezpieczeństwo w starym aucie? 20, 30% ? Góra. A i to uważam, że przekroczy wartość tegoż auta.
Zeby wymienić wszystko, co wpływa na bezpieczeństwo to musiałbyś zmienic całe zawieszenie, bo jest ono tak sprawne jak jego najsłabszy element.
Do tego układ przeniesienia napędu w postaci półosi, przegubów, wszystkie przewody w układzie hamulcowym. W zasadzie mogę dalej wymieniać, bo każda część w układzie jezdno-napędowym ma swój wpływ na bezpieczeństwo. Tylko po co? Wystarczy wymienić zawieszenie w całości i już masz wartość auto przekroczoną.
Bez przesady, kompletny zawias wyszedł mnie poniżej 1000zł (wszystkie gumy, sworznie i końcówki), to że blachy zewnętrzne nie są w hondzie najmocniejsze, to nie znaczy, że mocowania zawieszanie gniją tak samo łatwo. Wielokrotnie widziałem civica zjedzonego z zewnątrz ze zdrową podłogą i mocowaniami. Myślę, że w 2000zł (bez robocizny) spokojnie zmieści się z elementami które realnie wpływają na bezpieczeństwo, a przecież nie wymienia się tego co pół roku.
Rozumiem, że wiele osób ma podejście że póki jeździ to nie dokładamy, albo że nie poto kupiłem żeby dokładać 2000zł, albo mają przekonanie żeby jeździć i nic nie dokładać, ale ja po kupnie rozpocząłem od kompletnego właśnie zawieszenia, a dopiero później biorę się za silnik i nadwozie.
Kolego klubowicz, albo ci się cytaty porypały, albo nei zrozumiałeś tego co napisałem.
A to, że 15-20 letni samochód jest z zasady mniej bezpieczny niż nowy to chyba jest jasne. W starym aucie wystarczy że łączenia blach są skorodowane lub są spracowane i mają mniejszą wytrzymałość i w razie wypadku mogą się zachować nieprzewidywalnie.
http://www.civicklub.pl/forum/showthread.php?106831-Urwane-ko%B3o-dolny-sworze%F1
Może tak dla przestrogi dla tych nawracalnych.
Powered by vBulletin® Version 4.2.2 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.