Koniuu
27-06-13, 20:54
Witajcie!
Zanim napisze jakiś temat zawsze 3 dni sprawdzam google, przeszukuje forum i wypytuje mechaników. W ostateczności, tak jak teraz, zadaje pytanie Wam, co najczęściej jest najbardziej pomocne. Tak jest i tym razem. Zatem:
Jechałem sobie spokojnie swoim civicem (1999, 1.4 90KM, 4d) i nagle szarpnęło. Stanąłem na światłach i już wiedziałem, że coś nie gra. Spróbowałem ruszyć, ale okazało się, że idzie baardzo ciężko - silnik w trybie awaryjnym, chodzi jak traktor. Check engine się nie palił. Zanim dojechałem do domu (5 km) check engine zaczął uparcie mrugać, po czym gasł, aby po jakimś czasie znowu zacząć mrugać przez ok. minutę. Silnik ciągle chodził nierówno, obroty straszliwe skakały i mocno szarpało.
Pojechałem do elektryka. Ten podłączył komputer i stwierdził błąd układu zapłonowego, dokładnie stwierdził, że to paluch i kopuła odpowiadają za zamieszanie. Auto zostało u niego i przez ten czas dokonał:
- wymiany kabli zapłonowych
- wymiany świec
- przeczyścił przepustnicę
Jednak nie wymienił ani kopuły ani tego "palucha" jak on to nazwał. Teraz pytanie: czy po uzyskaniu takiego błędu i takich problemach wymiana kabli i innych wyżej wymienionych może być rozwiązaniem problemu? Wybieram się w długą trasę i chciałbym wiedzieć ile ryzykuję. Ewentualnie: czy wymienić kopułę i ten paluch dla pewności, czy raczej jeździć i się nie martwić? Po wykonanych w/w czynnościach auto chodzi pięknie, ale nie chciałbym bym się naciąć na awarię w środku gór. :)
Co ciekawe nigdy nie spotkałem się wcześniej z migającą kontrolką check engine. Może też macie jakieś info na ten temat, forum o tym milczy.
Z góry serdeczne dzięki za odpowiedzi. Czytam je zawsze 10 razy klaszcząc napotykając konstruktywne i uzasadnione zdania. :)
Zanim napisze jakiś temat zawsze 3 dni sprawdzam google, przeszukuje forum i wypytuje mechaników. W ostateczności, tak jak teraz, zadaje pytanie Wam, co najczęściej jest najbardziej pomocne. Tak jest i tym razem. Zatem:
Jechałem sobie spokojnie swoim civicem (1999, 1.4 90KM, 4d) i nagle szarpnęło. Stanąłem na światłach i już wiedziałem, że coś nie gra. Spróbowałem ruszyć, ale okazało się, że idzie baardzo ciężko - silnik w trybie awaryjnym, chodzi jak traktor. Check engine się nie palił. Zanim dojechałem do domu (5 km) check engine zaczął uparcie mrugać, po czym gasł, aby po jakimś czasie znowu zacząć mrugać przez ok. minutę. Silnik ciągle chodził nierówno, obroty straszliwe skakały i mocno szarpało.
Pojechałem do elektryka. Ten podłączył komputer i stwierdził błąd układu zapłonowego, dokładnie stwierdził, że to paluch i kopuła odpowiadają za zamieszanie. Auto zostało u niego i przez ten czas dokonał:
- wymiany kabli zapłonowych
- wymiany świec
- przeczyścił przepustnicę
Jednak nie wymienił ani kopuły ani tego "palucha" jak on to nazwał. Teraz pytanie: czy po uzyskaniu takiego błędu i takich problemach wymiana kabli i innych wyżej wymienionych może być rozwiązaniem problemu? Wybieram się w długą trasę i chciałbym wiedzieć ile ryzykuję. Ewentualnie: czy wymienić kopułę i ten paluch dla pewności, czy raczej jeździć i się nie martwić? Po wykonanych w/w czynnościach auto chodzi pięknie, ale nie chciałbym bym się naciąć na awarię w środku gór. :)
Co ciekawe nigdy nie spotkałem się wcześniej z migającą kontrolką check engine. Może też macie jakieś info na ten temat, forum o tym milczy.
Z góry serdeczne dzięki za odpowiedzi. Czytam je zawsze 10 razy klaszcząc napotykając konstruktywne i uzasadnione zdania. :)