Zobacz pełną wersję : problem z gaśnięciem i odpalaniem d13b2
Mam dość nietypowy (tak mi się przynajmniej wydaje) problem z moim d13.
Dzisiaj po raz drugi przydarzyła mi się nieprzyjemna sytuacja. Jakiś miesiąc temu stałem sobie na odludziu i spokojnie siedziałem słuchając radia. Od czasu do czasu (łącznie ze 4 razy w przeciągu 1.5 godz) odpalałem na kilka minut auto, bo nie wiem w jakim stanie mam akumulator i nie chciałem żeby zdechł od ciągłego słuchania radia. Za którymś razem odpaliłem, wszystko cacy, aż po minucie auto zgasło. Kręciłem, kręciłem i nic. Nie mógł zaskoczyć. Poczekałem aż ostygnie i też nic. W końcu w akcie desperacji postanowiłem odpalić z pychu i zaskoczył. Potem już w porządku, wszystko cacy.
Dzisiaj po miesiącu, b. podobna sytuacja. Też stałem i parę razy odpalałem. Aż w końcu postanowiłem odjechać. Ujechałem z 500 metrów, zdążyłem rozpędzić się do 40 km/h (b.delikatnie przyśpieszając) i auto nagle zdechło. No i powtórka z rozrywki - znowu kręci, kręci ale ni w ząb nie chce zaskoczyć. Tym razem z pychu nie poszedł, ale z holu już tak ;). Potem wszystko w normie. I tak się zastanawiam o co kaman?
Dodam, że normalnie nie mam problemów z odpalaniem. Pali od ręki i hula. Zdarza się odpalać po wysiadce gdzieś tam na chwilkę itd, ale nigdy nie było problemu. Dodam też, że przy tych dwóch sytuacjach parę razy przekręcany był też kluczyk, ale tylko do kontrolek (jeśli ma to jakiekolwiek znaczenie).
Moje podejrzenia padają na gaźnik, ale to czyste spekulacje. Nie wiem o co chodzi i czy w ogóle fakt częstego odpalania w krótkim okresie czasu ma coś do tego, ale to mój jedyny trop. Ktoś jest w stanie coś powiedzieć, doradzić ?
P.S. Dodam może jeszcze jak by co, że:
- przewody, świece i filtry wymieniane
- normalnie nie ma problemów z odpalaniem (czy to zimny, czy ciepły - szybciej lub wolniej ale zawsze bezproblemowo odpala)
- chodzi mi po głowie jakaś dziwna myśl, że przez takie częste odpalanie czy cuś w tym stylu za bardzo zalewa gaźnik i potem trzeba mu pomóc, żeby to wszystko przełknął (w sensie palić z pychu) - ale to tylko dywagacje człowieka bardzo mało rozeznanego w mechanice
W jaki sposób zapalasz? Przekręcasz kluczyk aż się lampki świecą, potem naciśnij lekko pedał gazu albo dwa razy i rozruch...(tak w manualu jest)
U mnie tak za każdym razem idzie.
Jak zapalać to ja doskonale wiem i na co dzień nie mam z tym problemów, bo mi pali od ręki (i z wciskaniem gazu po odpaleniu kontrolek i bez, bo tak też sprawdzałem). Chodzi mi o możliwe przyczyny dwukrotnie zaistniałej sytuacji (tak jak to opisałem w poście powyżej).
p.s. do tego co w pierwszym poście - tak sobie dumam i... może to ssanie ma tu coś do czynienia - he?
p.s. 2: Czy d13 ma przekaźnik pompy paliwa (ten w kabinie przy kierownicy), bo z tego co się orientuję ma on pompę mechaniczną przy silniku - tak więc mam wątpliwości czy brać się w ogóle za szukanie tego przekaźnika.
Miałem już kiedyś takie problemy, po wymianie "wszystkiego" (przewody, kopułka z palcem, sonda, filtry) problem sam ustał... jeździłem autem przez pół roku.
W ubiegłym tygodniu zostawiłem auto na parkingu (stało tydzień).
Odpalam, robię rundkę i przy redukcji biegu dojeżdżając do skrzyżowania - auto gaśnie.
Za cholerę nie da się odpalić! Spycham na parking i zostawiam do następnego dnia.
Odpalam za pierwszym razem bez żadnego problemu, robię rundkę i to samo... dławi się przy redukcji lub jeździe na luzie. Okazuje sie że dławienie to nie kwestia braku paliwa ale zbyt dużej jego ilości. Jak odczekam aż odparuje z gaźnika, odpalam.. a później znowu to samo.. dzisiaj jadąc do pracy też mnie to spotkało.
Czy ktoś rozwiązał ten problem?
PILNIE WOŁAM O POMOC!
yonaszo, poradziłeś sobie?
ps.
w d13b2 nie ma przekaźnika, pompa jest mechaniczna.
piotrstrojek
11-02-08, 20:01
Ja tak miałem - gdzieś to nawet odpisałem - po wymianie lambdy problem zniknął - również podejrzewałem pompę, ale docelowo okazało się że zalewa silnik - po wykręceniu świece były mokre... objawy podobne, w trakcie jazdy silnik nagle zaczynał się krztusić, gasł i nie dawało się odpalić - po dłuzszym kręceniu czasem udało mu się zaskoczyć na chwilę (raz na dziesięć) ale przy nawet lekkim dodaniu gazu od razu gasł. Jak postał sobie kilka(naście) godzin wszystko było ok. odpalał na dotyk. Po nagrzaniu problem wracał, zauważyłem że jak wachlowałem pedałem gazu to normlanie wkręcał się na obroty, ale kiedy przytrzymałem to gasł. Od czasu wymiany - jak ręką odjął...
Czy ktoś rozwiązał ten problem?
PILNIE WOŁAM O POMOC!
yonaszo, poradziłeś sobie?
U mnie wydaje się, że był (jest) to inny problem, więc nie wiem czy coś pomogę. Chodziło o to, że po paru bezproblemowych odpaleniach na 3-4 minuty w dość krótkich odstępach czasu, za którymś razem auto zdychało i ni jak nie chciało zaskoczyć przy kręceniu. Dopiero jak mu się pomogło przez odpalenie z pychu, to dopiero łapał i latał już bezproblemowo.
Ja w każdym bądź razie dzisiaj odebrałem po tygodniu auto od gaźnikowca i na razie jest git. Ale u mnie był inny problem, ponieważ miałem przeokrutny syf w zbiorniku, czego nie wytrzymał gaźnik (w tym jedna część, rzekomo nie do zajechania). Przez to miałem problem, że raz było za mało paliwa w gaźniku, a raz za dużo, co skutkowało gaśnięciem na niskich obrotach (czyli musiałem non-stop uskuteczniać hamowanie lewą nogą, bez puszczania gazu). Skończyło się tak, że praktycznie dla jednej części musiałem kupować cały używany gaźnik. Teraz powinno już być git bo zbiornik wymieniony, gaźnik zrobiony, dalej założony dodatkowy filtr paliwa, wyregulowane zawory. Na razie zrobiłem ze 20 km na rozgrzanym silniku i nie było problemów. Palił od ręki.
Jak byś był z Wwy, to polecił bym Ci mojego gaźnikowca, to by Ci od razu powiedział, czy to może być gaźnik, czy trzeba szukać innej przyczyny.
P.S. Ustąpienia mojego (opisanego dokładnie w pierwszym poście) problemu jeszcze nie sprawdzałem i na razie nie zamierzam ;)
Ciekawe jak Twój gaźnikowiec wpadł na to, że problem tkwi w syfie ze zbiornika.. taki syf może mieć każdy z nas.. bo większość aut jest z 2 ręki.
Wczoraj po robocie poszedłem na miejsce porzucenia mojej Hani i ją odpaliłem bez problemu. Zostawiłem odpaloną i zabrałem sie do zdemontowania obudowy filtra powietrza by oblukać gaźnik i mieć wgląd w okienko pływaka.
I co zobaczyłem?
W okienku pływaka nie było widać poziomu paliwa - poziom był tak niski lub tak wysoki, że nie mieścił się w zakresie okienka..
Po chwili, jak silnik zmniejszał obroty (wyłączało się ssanie), do gardzieli gaźnika (tej bliżej silnika, czyli chyba drugiej przepustnicy) zaczęło kapać paliwo !! Paliwo oczywiście nie było spalane, bo przecież II przepustnica otwiera sie przy wysokich obrotach -> silnik zaczął sie dusić.
Linką przygazowałem - przepustnica się otworzyła - paliwo przepaliła i na kilka sekund spokój... aż tu zaczyna znowu kapać.
Tak więc to kwestia przelewania sie paliwa z pływaka.
Pytanie tylko dlaczego tak się dzieje, bo pływak był sprawdzany i jest ok.
Czyżby wytwarzało sie ciśnienie w filtrze węglowym, który połączony jest z pływakiem i przepycha paliwo przez pływak??
No nic.
Auto zacholowałem do mechanika, który jako specjalista od gaźników głowił sie już nad tym problemem pół roku temu. Problem sam ustał i tak jeździłem aż do teraz.
Ja już pomysłu nie mam.
SPRZEDAM
-autko mam zadbane, bo to moja niunia ;) , mam ją od 4 lat
-kolor czarna perła
-3 drożny zestaw audio Hertza + wzmacniacz Alpine + sub Hertz (drzwi i bagażnik wytłumione)
-wspomaganie
-komplet opon zimowych na stalówkach
-komplet letnich na alu (szprychowe)
-po wymianie oleju silnikowego i w skrzyni
-nowe przewody NGK
-świece NGK
-nowa kopułka z palcem
-nowa sonda NGK
-2 tłumiki środkowe - przelotowe + sportowy wydech
-w moim aucie się nie pali, regularnie sprzątane.
Więcej info + fotki na PW lub maila.
powiem tak. nie miał problemu z wymyśleniem, że to ze zbiornika, bo raz, że w gaźniku był wyraźny syf, a dwa że był to dość nietypowy syf, a mianowicie (bez kolejnego rozwodzenia się nad tematem)... cukier. ale już po wszystkim. auto śmiga na wypasie.
Dzisiaj pojawił się nowy trop!
Przypomnę w skrócie:
Paliwo przelewa się przez pływak do II przepustnicy, która jest zalewana -> auto się dusi i gaśnie, a wszystko na normalnych obrotach, kiedy II przepustnica jeszcze się nie otwiera.
Zalewanie gaźnika (duszenie się i gaśnięcie auta) było sporadyczne i potrafiło samo ustąpić , jak i nagle się pojawić. Dzisiaj mechanik rozebrał gaźnik na części -> zbadał pływak (jest ok), podłączył zawór iglicowy do przewodu z powietrzem pod ciśnieniem i okazało się, że się zacina! A więc pływak nie zawsze zamyka zawór i paliwo się przelewa do przepustnicy!
No i jestem w kropce.
Pilnie potrzebuję taki zawór z jakiegoś gaźnika. W ASO zaśpiewali 250 zł, a sklepy motoryzacyjne nie mają dostępu do tak rzadkich części...
Diagnoza jest logiczna (okaże się czy trafna), ale potrzebuję zawór iglicowy....
HELP!
nie chcę Cię martwić, ale ja tez miałem przymus wymiany jednej małej części w gaźniku.
oczywiście nie do dostania, więc skończyło się na zakupie całego, używanego gaźnika.
Powered by vBulletin® Version 4.2.2 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.