PDA

Zobacz pełną wersję : Hania gaśnie na niskich obrotach - d13b2



romusmily
21-09-12, 03:52
Cześć. Pewnego dnia(tydzień temu) podjeżdżając pod blok autko mi zgasło jak zwalniałem przed progiem. Myślę sobie "co jest?!". Spróbowałem odpalić, ruszyłem dalej bez problemu. Od tam tego czasu sytuacja ta dzieje się notorycznie. Nie ważne czy jest na biegu czy na luzie. Czy mam wduszone sprzęgło czy nie. Kilka przykładów:
1. Stoję na światłach, bieg zerowy, jebs, zgasła, odpalam bez problemu jadę dalej.
2. Jadę 90km/h przede mną zwalniają auta, ja zdążyłem zwolnić do 75/80 mają wrzucony 5 bieg, obroty trochę spadły(obrotomierza nie mam) i mi zgasła. Ja w szoku, bo za mną auto ledwo w bok uciekłem, zdążyłem szybko awaryjne włączyć, bo mi pacnął w tył.
3. Od wczoraj to jest w ogóle problem. Tak jak wcześniej od razu odpalałem i ruszałem tak od wczoraj mi czasem gaśnie po kilka razy, odpalę i nie mija sekunda i gaśnie. Wczoraj właśnie rano na światłach mi zgasła, odpaliłem, zgasła, odpaliłem, zgasła, próbuję odpalić, a kluczyk nie chce na zapłon przejść jakby jaka blokada była, próbuję, próbuję nic. Ludzie za mną się irytują, a ja nic nie mogę zrobić. Wyciągnąłem kluczyk, próbuję odpalić i słysze takie kh, kh, kh i odpaliła. Teraz na światłach po prostu trzymam gaz żeby nie zgasła. W trasie używam tylko 3 i 4 biegu, całe szczęście, że wysokoobrotowa jest.

Panowie jeśli jest ktoś w Poznaniu, kto może mi to jutro zrobić za rozsądną cenę, ktoś kto nie będzie mi zawyżał cenę dla tego, że jestem laikiem w kwestii samochodów. Ja bez auta jak bez nóg. Dojeżdżam z rataj do komornik na stację CNG i komunikacją miejską miałbym 3 przesiadki.

Właśnie.. Wiecie co jest dziwnym zbiegiem okoliczności? W ten sam dzień kiedy po raz pierwszy mi zgasła, wcześniej z rana, jak odpaliłem auto to zauważyłem, że jakoś mi dziwnie chodzi, jakby nie paliła na wszystkie gary. Podnoszę maskę i co widzę? Wyciągnięty jeden z kabli od świecy (te z boku silnika). Wsadziłem go i jak nigdy nic pomknąłem do pracy, a wieczorem pod blokiem stało się to o czym pisałem. Patrzyłem w nocy pod maskę, niby iskra nie przechodzi, ale moim zdaniem to wina jest elektryki. Cewka, aparat zapłonowy, kable gdzieś. No i znowu nie ma znaczenia, czy wilgoć na dworze, czy + 20 stopni i słoneczko. Poratujcie kolegę proszę.

Edit: Właśnie wróciłem z nocki. Nie zgasła ani razu. Za to przez to jeżdżenie na pełnych obrotach przekłada się na spalanie. 25 litrów na 210 km. Aua. No, ale co poradzić.

birchie
21-09-12, 10:43
Wyciągnięty jeden z kabli od świecy (te z boku silnika). Wsadziłem go i jak nigdy nic pomknąłem do pracy, a wieczorem pod blokiem stało się to o czym pisałem. Patrzyłem w nocy pod maskę, niby iskra nie przechodzi, ale moim zdaniem to wina jest elektryki. Cewka, aparat zapłonowy, kable gdzieś.

Prawdopodobnie ze względu na ten odłączony kabel zapłonowy,uszkodzeniu uległa cewka. Rozkręć aparat zapłonowy i sprawdź czy nie ma na cewce brązowego przebarwienia.