Thomas
09-01-12, 13:35
Witam.
W piątek w Hance padł mi akumulator, więc odpaliłem na pych i wio do garażu. Z uwagi na fakt że mam dojście do "starych - nowych" akumulatorów wziąłem się za podłączenie takiego. Klemy były odwrotnie więc trochę się nagimnastykowałem żeby go podpiąć ale dało radę jednak "stary nowy" okazał się szrotem.
Podłączyłem więc znów poprzedni jednak z uwagi na fakt że wcześniej autko na zimnym silniku falowało obrotami postanowiłem odpiąć przy okazji sonde lambda (podobno można tak sprawdzić czy jest wadliwa czy nie), aku podładowałem i próba odpalenia. Silnik kręci nie odpala... dioda na kompie sygnalizuje tylko jedno szybkie mignięcie czyli z tego co mi wiadomo oznaka że działa a błędów brak. Myślę hmm może jednak podłącze tą sondę więc podłączyłem i kręcę kręcę a tu nic (pod maską czuć paliwo). Wiem że auto potrzebuje iskrę i paliwo żeby zapaliło więc pierwsza myśl - sprawdzę świecę :) wyciągam fajkę 4-tego cylindra i oczom nie wierzę z fajki leje się olej, wyciągam więc pozostałe fajki... i co wszystkie zalane olejem. Patrze do środka, świec nie widać po prostu pływają w oleju, po obtarciu szmatką wykręcam świece - zalane całe... zarówno porcelana jak i gwint z elektrodą (wszystkie cztery). Hanka miała wymieniana 2miesiące temu kompletny rozrząd jednak uszczelniacze gniazd świecy nie zostały wymienione. Znalazłem na forum podobny problem ale za każdym razem ktoś miał zalane ze dwie świece a nie wszystkie. Dodam że autko przejechało u mnie 50000 km i nie wymieniłem jeszcze kabli, kopułki ani palca rozdzielacza. Świece były wymieniane pół roku temu i były suchutkie tak jak i ich gniazdo...
Opisałem wszystkie czynności których dokonałem w tym dniu ponieważ od tego momentu Hanka nie pali.
Czy przez rozłączenie sondy mogło tak zalać olejem? Eh do tego feralnego dnia moje niebieskie maleństwo paliło na dotyk.
Dekiel ściągnięty... jakieś propozycję?
W piątek w Hance padł mi akumulator, więc odpaliłem na pych i wio do garażu. Z uwagi na fakt że mam dojście do "starych - nowych" akumulatorów wziąłem się za podłączenie takiego. Klemy były odwrotnie więc trochę się nagimnastykowałem żeby go podpiąć ale dało radę jednak "stary nowy" okazał się szrotem.
Podłączyłem więc znów poprzedni jednak z uwagi na fakt że wcześniej autko na zimnym silniku falowało obrotami postanowiłem odpiąć przy okazji sonde lambda (podobno można tak sprawdzić czy jest wadliwa czy nie), aku podładowałem i próba odpalenia. Silnik kręci nie odpala... dioda na kompie sygnalizuje tylko jedno szybkie mignięcie czyli z tego co mi wiadomo oznaka że działa a błędów brak. Myślę hmm może jednak podłącze tą sondę więc podłączyłem i kręcę kręcę a tu nic (pod maską czuć paliwo). Wiem że auto potrzebuje iskrę i paliwo żeby zapaliło więc pierwsza myśl - sprawdzę świecę :) wyciągam fajkę 4-tego cylindra i oczom nie wierzę z fajki leje się olej, wyciągam więc pozostałe fajki... i co wszystkie zalane olejem. Patrze do środka, świec nie widać po prostu pływają w oleju, po obtarciu szmatką wykręcam świece - zalane całe... zarówno porcelana jak i gwint z elektrodą (wszystkie cztery). Hanka miała wymieniana 2miesiące temu kompletny rozrząd jednak uszczelniacze gniazd świecy nie zostały wymienione. Znalazłem na forum podobny problem ale za każdym razem ktoś miał zalane ze dwie świece a nie wszystkie. Dodam że autko przejechało u mnie 50000 km i nie wymieniłem jeszcze kabli, kopułki ani palca rozdzielacza. Świece były wymieniane pół roku temu i były suchutkie tak jak i ich gniazdo...
Opisałem wszystkie czynności których dokonałem w tym dniu ponieważ od tego momentu Hanka nie pali.
Czy przez rozłączenie sondy mogło tak zalać olejem? Eh do tego feralnego dnia moje niebieskie maleństwo paliło na dotyk.
Dekiel ściągnięty... jakieś propozycję?