Zaloguj się

Zobacz pełną wersję : Urwane śruby "cukierków"



igort
26-10-11, 01:44
Czołem.

Przeszukałem archiwum forum, ale nie znalazłem zbyt wielu konkretów w tym temacie.

Zacząłem dzisiaj rozkręcać V gena coupe, bo od nowości prawdopodobnie nie było nic robione przy zawieszeniu - to co tam jest to masakra.
Niestety przy wykręcaniu dużego "cukierka" wahacza wleczonego urwały się śruby po wewnętrznej stronie auta (po obydwu stronach). Poukręcały się też inne śruby, ale to akurat drobiazg. Najbardziej martwią mnie te dwie, bo zostały w karoserii.

Może macie jakieś doświadczenia z ogarnięciem tego?

Dodatkową atrakcją jest to, że robię to bez kanału i mam problem z podejściem od dołu czymś dłuższym niż 20 cm :/ Na razie chciałbym uniknąć lawetowania hanki do mechanika o ile to możliwe. Może da się do tych przyspawanych nakrętek jakoś dostac od góry?

kenny
26-10-11, 10:12
Bez kanału bądź podnośnik g.. zrobisz jak już pourywałeś śruby, które naprawdę trudno urwać. Podjedź spokojnie do jakiegoś mechanika. Szkoda czasu.

igort
27-10-11, 02:38
Słyszałem opinie, że trudno je urwać, ale w tym przypadku było inaczej. Poleciała bez zakładania rury na klucz ani temu podobnych czynności. Zwykłą grzechotką.

Czy może mi ktoś w kilku słowach powiedzieć jak to jest w środku skonstruowane? Z tego co widzę od zewnątrz, to w podłużnicy jest około 30mm tuleja i dopiero dalej jest gwint. Jak wygląda ta przyspawana od drugiej strony nakrętka? Jakiej jest wysokości? Czy to jest zakończenie ślepe, czy przelotowe? Kiedyś na jakimś forum, możliwe nawet, że tutaj, widziałem zdjęcia po wycięciu tego, ale nie mogę teraz znaleźć.

kazik1989
27-10-11, 18:39
Nalezaloby rozrwiercic umiejętnie wiartarka,zaczynajac od malego wertla

igort
10-12-11, 21:06
Trochę to trwało, bo nie miałem czasu przez kilka tygodni się tym zajmować, ale poradziłem sobie. Zostawiam więc w archiwum informację dla potomnych, bo może ktoś będzie miał taki sam problem. Udało się bez kanału.

Należy zaopatrzyć się w:
- wiertła kobaltowe HSS 6, 8 i 10 (nie warto oszczędzać, kupiłem zestaw wierteł kobaltowych, które chyba leżały tylko koło kobaltu - dobre kosztują od kilkunastu zł (6mm) do ponad 30 (10mm). Pewnie można kupić taniej, ale to i tak będzie ten rząd wielkości.
- wiertarkę z regulacją obrotów - najlepiej przełożeniami, ale z braku laku poradziłem sobie jakoś teskowiertarką z regulatorem napięcia.
- gwintownik drobnozwojowy M12x1,25 i solidne pokrętło do gwintownika, jednak bez przesady z długością, bo tam jest dość ciasno wszerz.

Urwaną śrubę dobrze zapunktować, a najlepiej dorobić sobie na początek tuleję do prowadzenia wiertła w gnieździe. Tam jest około 20-30mm głębokości, dopiero potem zaczyna się śruba, więc można włożyć tuleję. Ja trochę improwizowałem, ale wyszło w miarę centrycznie.

Jeśli samochód nie jest wysoko podniesiony, a wierci się oczywiście z ręki, to łatwo pojechać po skosie - trzeba na to uważać.

Koniecznie założyć okulary ochronne - przy odpowiednim dopasowaniu obrotów i nacisku wiertła, jak zaczyna skrawać, to dookoła latają gorące duże skrawki metalu. Jeden właśnie mam w oku, bo zapomniałem opuścić okulary po przerwie w wierceniu :/

Wiertło oczywiście chłodzić.

Po przejechaniu na wylot (około 4-5cm śruby zostaje w gnieździe) wiertłami od 6 do 10, można lecieć gwintownikiem. Uważać, żeby od początku szedł prostopadle, co też jest dość upierdliwe przy nisko podniesionym samochodzie.

Wkręcić nową śrubę do końca, żeby upewnić się, że wchodzi i zgadzają się płaszczyzny. Jeśli tak, można skręcać auto.

Pozdrawiam i nie życzę nikomu problemów z tymi śrubkami.

igort