bednar
17-06-11, 03:11
Witajcie,
mam pewien problem. Wyjeżdżałem dzisiaj sobie spokojnie z domu na C. i w Honda zaczęła dziwnie się krztusić. Na początku było to delikatne, przy około 2,5 do 5tys obrotów.
Dojechałem, dzwonie do znajomego mechanika a ten do mnie, że pewnie paliwo się kończy. Ja się patrze na wskazówke, a tam jest jeszcze paliwo (sporo nad żydem). No ale pomyślałem, że pojadę i na wszelki wypadek zatankuję za 50zł. Zatankowałem, ale nadal to samo, a te jej krztuszenie stawało się coraz mocniejsze.
W efekcie, gdy wracałem do domu, zauważyłem, że jeżeli dodaje stopniowo coraz więcej gazu, to się nie krztusi. Jechałem tak trochę, no ale w pewnym momencie stwierdziłem, że to lekka przesada. Zauważyłem również, że jak daje delikatnie gazu, to do 2,5tys (czasem 3tys) obrotów się nie krztusi.
Stanąłem na poboczu, otworzyłem maskę, a tam odma sobie syczy. Przytkałem na chwile przewód, żeby się upewnić czy to ona. Jednak coś jeszcze tam świszczało, lecz nie wiem co. Był to zbyt delikatny dźwięk.
Generalnie dojechałem prawie do domu. Prawie, bo w pewnym momencie gdy dojeżdżałem do ronda usłyszałem dobry strzał z tłumika. Przyhamowałem, wjechałem na rondo, zjechałem, dodałem delikatnie gazu, usłyszałem jeszcze jeden strzał i w tym momencie zgon. Zgasła.
Próbowałem ją odpalić, no ale niestety, pozostało tylko "hop na linkę i do domu".
Teraz, na szybko próbowaliśmy sprawdzić, czy pompa paliwa się nie zapowietrzyła, ale jednak to nie to :/
Co jeszcze może być tego przyczyną? Świece? Przewody do świec? Fałszywe powietrze (bo domniemam, że mi uszczelka kolektora ssącego puszcza)? Czy co?
Z góry dzięki za odpowiedzi,
ratujcie! :(
P.S.
teraz, jak przekręcam stacyjkę, mam wrażenie jakby odpalała i od razu gasła.
mam pewien problem. Wyjeżdżałem dzisiaj sobie spokojnie z domu na C. i w Honda zaczęła dziwnie się krztusić. Na początku było to delikatne, przy około 2,5 do 5tys obrotów.
Dojechałem, dzwonie do znajomego mechanika a ten do mnie, że pewnie paliwo się kończy. Ja się patrze na wskazówke, a tam jest jeszcze paliwo (sporo nad żydem). No ale pomyślałem, że pojadę i na wszelki wypadek zatankuję za 50zł. Zatankowałem, ale nadal to samo, a te jej krztuszenie stawało się coraz mocniejsze.
W efekcie, gdy wracałem do domu, zauważyłem, że jeżeli dodaje stopniowo coraz więcej gazu, to się nie krztusi. Jechałem tak trochę, no ale w pewnym momencie stwierdziłem, że to lekka przesada. Zauważyłem również, że jak daje delikatnie gazu, to do 2,5tys (czasem 3tys) obrotów się nie krztusi.
Stanąłem na poboczu, otworzyłem maskę, a tam odma sobie syczy. Przytkałem na chwile przewód, żeby się upewnić czy to ona. Jednak coś jeszcze tam świszczało, lecz nie wiem co. Był to zbyt delikatny dźwięk.
Generalnie dojechałem prawie do domu. Prawie, bo w pewnym momencie gdy dojeżdżałem do ronda usłyszałem dobry strzał z tłumika. Przyhamowałem, wjechałem na rondo, zjechałem, dodałem delikatnie gazu, usłyszałem jeszcze jeden strzał i w tym momencie zgon. Zgasła.
Próbowałem ją odpalić, no ale niestety, pozostało tylko "hop na linkę i do domu".
Teraz, na szybko próbowaliśmy sprawdzić, czy pompa paliwa się nie zapowietrzyła, ale jednak to nie to :/
Co jeszcze może być tego przyczyną? Świece? Przewody do świec? Fałszywe powietrze (bo domniemam, że mi uszczelka kolektora ssącego puszcza)? Czy co?
Z góry dzięki za odpowiedzi,
ratujcie! :(
P.S.
teraz, jak przekręcam stacyjkę, mam wrażenie jakby odpalała i od razu gasła.